1.10.2018

Rozdział 9


Mimo początkowej euforii, którą czuła po tym jak dostała się do drużyny Quidditcha, ostatnie dwa tygodnie dały jej mocno w kość. Ich pierwszy mecz w tym roku szkolnym zbliżał się nieubłaganie, więc James wyciskał z nich siódme poty na treningach. Gdyby tylko mógł, pewnie organizowałby je codziennie, jednak na szczęście dla Anieli i pozostałych zawodników, nie byli jedyną drużyną, która chciała trenować i mogli sobie pozwolić tylko na dwa treningi w pierwszym tygodniu, i trzy w drugim. Mimo to Nel była wykończona. Oprócz tego miała jeszcze indywidualne lekcje z Huncowatami, masę prac domowych i zajęcia z Dumbledorem. 

Teoretycznie miała spędzać z Huncwotami dwa popołudnia w tygodniu. Jak do tej pory po dwa razy spotkała się z Jamesem i Syriuszem, i raz z Peterem, bo akurat musieli napisać pracę domową na temat jednego z magicznych stworzeń. Nel totalnie nie miała głowy i czasu do szukania informacji w książkach, więc postanowiła poprosić chłopaka o pomoc. I to był strzał w dziesiątkę, bo Peter miał naprawdę ogromną wiedzę o magicznych stworzeniach i mimo, że na co dzień wydawał się jej być bardzo nieśmiały, i jakby nieco w cieniu swoich przyjaciół, tak tutaj opowiadał o wszystkim z taką pasją i zaangażowaniem, że słuchało się go niezwykle przyjemnie, i bardzo dużo wyniosła z tych zajęć. Jedynie z Remusem nie miała szansy się spotkać. Mieli co prawda zaplanowane jedne wspólne zajęcia z zaklęć pod koniec zeszłego tygodnia, ale dzień przed McGonagall poinformowała ją, że Lupin musi pilnie wyjechać do domu w sprawach rodzinnych i nie widziała go od tamtej pory. 
Gdy tak wylegiwała się na fotelu w Pokoju Wspólnym, korzystając z faktu, że odrobiła już wszystkie prace domowe, Lupina ciągle nie ma, więc nikt nie będzie jej kazał nagle ćwiczyć zaklęć, a James odpuścił im dzisiaj trening przysiadła się do niej Rose.
­– Hej! – szatynka rzuciła do niej z uśmiechem, a Aniela zabrała nogi z sąsiedniego fotela. – O czym tak zawzięcie rozmyślasz, co?
– Ja? Korzystam z wolnego popołudnia. ­– Nel puściła jej oczko. Mimo wszystko była trochę zdziwiona, że dziewczyna się do niej przysiadła. Co prawda odkąd dostała się do drużyny spędzały ze sobą sporo czasu i często rozmawiały, jednak jakoś jeszcze nie potrafiła się przyzwyczaić do faktu, że dziewczyny chcą się z nią zakolegować, że umie używać magii, i że znajduje się tutaj. Ciągle trzymała się trochę z boku i przez to była nieco speszona takimi spontanicznymi gestami. Trochę bała się, że przez to dziewczyny wezmą ją za odludka i zaniechają dalszych starań. ­– A tak serio, to jakoś chyba już przesiąkłam szkołą i zajęciami, bo myślałam o tych spotkaniach, które mam co jakiś czas z Huncwotami. 
– No i co ciekawego wymyśliłaś? – Rose wierciła się chwile na krześle. Najpierw podciągnęła nogi pod brodę, potem zarzuciła jedno kolano na drugie, aż w końcu postanowiła usiąść po turecku. Była pełna energii i ciężko jej było chociaż przez chwilę usiedzieć w jednej pozycji.
– W sumie to nic… Dobra, porównywałam sobie chłopaków… ­– wiedząc, że dziewczyna jej nie odpuści wyrzuciła to jednym tchem. 
– To opowiadaj, chętnie posłucham twoich wrażeń. ­– Na te słowa koleżanki zarumieniła się nieco.
– Ech… Od początku próbuję ich rozszyfrować, zresztą pewnie nie ja jedna, w końcu są oni… dość… eee… popularni. – Watson szeroko się uśmiechnęła i pokiwała twierdząco głową, a Aniela żeby zająć czymś ręce zaczęła zaplatać sobie warkocz. Po chwili kontynuowała ­– wiesz, oni są bardzo różni… im dłużej się im przyglądam i mam jakaś styczność z nimi, tym bardziej dziwi mnie to, że się przyjaźnią…
– Uwierz mi, my też długo nie mogłyśmy tego zrozumieć. – Ro przerwała jej w pół zdania i ponownie zmieniła pozycję na fotelu.
– Każdy z nich jest na swój sposób zwariowany i pokręcony. Widać, że są dla siebie bardzo ważni i pewnie jeden zrobiłby dla drugiego dużo… – zawiesiła na chwilę głos, bo miała wrażenie, że szatynka chce coś powiedzieć, ale gdy ta dalej milczała, Nel postanowiła kontynuować. ­– Ale każdy z nich jest totalnie inny. 
– Co masz na myśli? – Była zaskoczona, że słyszy głos Lily. Nawet nie zauważyła gdy dziewczyna podeszła. Przesunęła się na fotelu, tak by Ruda mogła usiąść obok. – Dzięki.
– Weźmy na przykład takiego Jamesa. Jest cholernie inteligentny i pomocny. Wie naprawdę dużo, umie tę wiedzę przekazać, bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Na co dzień wydaje się być totalnym rozrabiaką, ma w głowie kaszkę, ale na tych zajęciach potrafi być poważny. Mam wrażenie, że ma w sobie dwie osobowości. Jedną, taką typowo huncwocką, wiecie… – popatrzyła na swoje rozmówczynie. Lily delikatnie się zarumieniła a Rose pokiwała jej głową by kontynuowała – …tutaj się pośmieje, tu zrobię kawał, mentalnie jestem w przedszkolu, a z drugiej… Z drugiej jest bardzo poważny. Potrafi słuchać i ma się wrażenie, że można mu zaufać, że nie zostawi cię w potrzebie. Bije od niego takie ciepło.
– Phi! – Ruda prychnęła z poirytowaniem, ale Nel miała wrażenie, że zrobiła to raczej odruchowo. 
– A Syriusz? – Rose wskazała głową w kącik pokoju, w którym siedziała trójka Huncwotów. 
– Syriusz jest w gruncie rzeczy bardzo podobny do Jamesa, ale też bardzo różny. Tak samo jak on myśli głównie o kawałach i tak samo jak on jest piekielnie zdolny. Potrafi być też poważny, ale… jest to inny rodzaj powagi niż u Rogacza. – Zaczerpnęła oddech by zebrać myśli. – On też pewnie mógłby wysłuchać, ale ciężej się przed nim otworzyć. W tej jego powadze i sposobie bycia jest coś przerażającego. Taka…
– Zaciętość? – Rose podsunęła jej słówko. Nel pokiwała głową. 
– Tak… to chyba dobre słowo. No i przy tym jest bardzo szarmancki. Jakby pochodził z arystokratycznego rodu. 
– Przecież pochodzi… – Lily uważnie się jej przyjrzała. Postanowiła więc zaryzykować. 
– Tak, wiem, że Blackowie to wielki i szlachetny ród, ale Potterowie to też znana rodzina... – po minie Rudej stwierdziła, że dobrze wcelowała – ale jednak w zachowaniu obu widać dużą różnicę. Od Łapy aż bije jego pochodzenie i maniery. Tak jak mówiłam, wydaje się być bardziej chłodny. Chociaż też mam wrażenie, że ta dwójka w ogień by za sobą skoczyła. Widać, że nadają na tych samych falach. 
– O tak… – dziewczyny zaśmiały się, Ruda klepnęła ją w kolano – W sumie… całkiem niezła analiza. 
– Dzięki… – uśmiechnęła się do niej w odpowiedzi. – Pettigrew jest chyba trochę trzęsidupą. 
– Trzęsi… co?! – Watson prawie zakrztusiła się sokiem. 
– Trzęsidupą… nie mówi się tak u was? – Gdy obie pokręciły głową, Aniela przekręciła oczami i zabrała się do tłumaczenia. – Jej… tak się mówi o kimś kto się wszystkiego boi i panikuje. 
– Totalnie jak Peter! – Rose pisnęła nieco głośniej, po czym zakryła sobie usta ręką. 
– No właśnie! – Aniela ucieszyła się, że dziewczynom spodobało się określenie. – Wszystkiego się boi, ale chyba chce się podporządkować chłopakom, spodobać im, więc wchodzi w ich głupie pomysły. Jest w ich cieniu. A w sumie jest bardzo miły. Okej, nie wydaje się tak inteligentny jak reszta, ale na przykład o magicznych stworzeniach wie wszystko. Serio! I opowiada to z taką pasją i w ogóle. Nie spodziewałam się. 
– My też… – Rose mruknęła pod nosem, a Lily trzepnęła ją w ramię. – A Lupin? Co powiesz o nim?
– Hmmm… – Aniela się nieco zmieszała i ponownie zaczęła się bawić włosami. – Z nim mam problem. I on mnie chyba nie lubi…
– Wydaje ci się. – Evans uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco i ruchem różdżki rozpaliła w kominku. 
– Nie potrafię go rozgryźć. Z jednej strony mam wrażenie, że jest bardzo poważny i nie rozumiem czemu wchodzi w te wszystkie żarty, zresztą chyba często jest mózgiem operacji? – Spojrzała na dziewczyny, a te pokiwały twierdząco głowami. – No właśnie… Wydaje się też być miły, ale chyba mnie unika. Zresztą nie mogę wiele o nim powiedzieć, bo widujemy się tyle co na lekcjach. Miałam mieć z nim zajęcia w czwartek, ale McGonagall je odwołała, że niby problemy rodzinne i musiał wrócić.
Aniela ledwo skończyła mówić ostatnie zdanie, gdy portret Grubej Damy przesunął się. Przez dziurę pod nim przeszedł Remus Lupin. Mimo, że siedziały w oddalonym kącie pokoju zaobserwowała, że chłopak jest nieco osłabiony, przygarbiony i chyba ma jakieś zadrapania na twarzy. Od razu swoje kroki skierował do dormitorium chłopaków, a reszta Huncwotów poderwała się z siedzeń i pognała za nim. Zauważyła, że dziewczyny też przyglądają mu się z troską i odprowadzają go wzrokiem. Odczekała chwilę, aż chłopak zniknął z ich pola widzenia i spytała:
– Marnie wyglądał… Myślałam, że po prostu nie chce i McGonagall go kryje, ale chyba jednak coś jest na rzeczy. Może wy wiecie co się z nim dzieje i o co chodzi z tymi problemami rodzinnymi? 
Dziewczyny wyraźnie się zmieszały i nie wiedziały co mają odpowiedzieć. 
– Podobno nie jest u niego za ciekawie, ale same nie za wiele wiemy. – Lily spojrzała na nią przepraszająco i szybko zmieniła temat. – A jak tam Ci się podoba w drużynie?
– Och… jest super tylko te treningi… – westchnęła ciężko. Miała wrażenie, że dziewczyny coś przed nią ukrywają, ale nie chciała wyjść na wścibską. Podchwyciła więc temat.
***
– Spóźniłaś się. ­– Ledwo zdążyły się za nią zamknąć drzwi do klasy na czwartym piętrze, gdy usłyszała chłodny głos Lupina.
– Och… wybacz…, że… że…. zabrałam ci… pięć minut… twojego cen.. cennego… czasu. – Aniela oparła dłonie na kolanach i łapczywie łapała powietrze. ­– Ale te pieprzone schody ciągle się ruszają!
Miała wrażenie, że na twarzy chłopaka pojawił się cień uśmiechu, ale już ułamek sekundy później jego twarz znów sposępniała. Przyjrzała mu się uważniej. Przez cały weekend go nie widziała, dzisiaj na zajęciach też nie miała czasu by mu się przyjrzeć. Wyglądał już dużo lepiej niż w piątkowy wieczór. Nie był tak blady jak wtedy i jego twarz zdobiło tylko jedno małe zadrapanie. Zastanowiła się nawet czy jej wyobraźnia nie spłatała jej tamtego wieczoru figla, w końcu, czy to możliwe, żeby tak szybko doszedł do siebie?
– Możemy zacząć? Czy będziesz się tak na mnie gapić? ­– Chłodny głos Remusa wyrwał ją z rozmyślań. – Nie mamy całego dnia.
– Tak… jasne… – Aniela speszyła się. Faktycznie, odkąd zjawiła się w sali, gapiła się w niego jak cielę w malowane wrota. No, Weles, wymyśl coś! – Tego no… Masz coś na policzku… 
Toś wymyśliła…
– Dzięki. – Remus odburknął jej po czym potarł dłonią miejsce, które wskazała. – McGonagall kazała mi pomóc ci w zaklęciach. Widziałem u Flitwicka, że nie ze wszystkim sobie dobrze radzisz. Nie wiem czego was uczą w tej Ameryce…
– Będziesz się ze mnie nabijał, czy przejdziemy do konkretów? – Nel była już na skraju wytrzymania. Wkurzało ją to, jakim tonem wyrażał się do niej chłopak. – Uwierz mi, ja też wolałabym siedzieć teraz gdzieś indziej. 
– Z ust mi to wyjęłaś… Poćwiczymy trochę zaklęć. Najpierw zaczniemy od czegoś prostego. – Lupin zmierzył ją wzrokiem. – Mam nadzieję, że podołasz, i że to znasz. 
Następne kilka minut chłopak tłumaczył jej jak działa zaklęcie Colloportus i jak prawidłowo wykonywać ruchy różdżką. Przywołała kilka kufrów i kazał dziewczynie na nich ćwiczyć. Gdy na jego oko opanowała odpowiednie ruchy i dobrą wymowę przeszli do trudniejszych zaklęć. 
Przez pierwszą godzinę ćwiczyli różne zaklęcia otwierające, zamykające, przywołujące, odpychające i tym podobne. Aniela z większością z nich radziła sobie całkiem nieźle. Zdarzały jej się jakieś drobne potknięcia, ale starała się to maskować. 
– Długo jeszcze będziemy się bawić zaklęciami dla dzieci z podstawówki? – Nel próbowała udawać znudzoną. Podobało jej się to, że mogła sobie przećwiczyć i przypomnieć zaklęcia, których przed egzaminami uczyła się w tak szalonym tempie. Niektóre z nich znała tylko z teorii i dopiero teraz widziała ich efekty. Nie mogła jednak zdradzać się przed Remusem, musiała zachować pozory. Poza tym nie chciała wyjść przy nim na kogoś, kto nic nie umie. – Przejdźmy do czegoś ciekawszego. 
– Ciekawszego powiadasz? – Znów zmierzył ją wzrokiem po czym odwrócił się do niej plecami i odszedł w stronę okna. Aniela była zdezorientowana. – Expelliarmus*.
Różdżka Nel poszybowała w stronę chłopaka. Dziewczyna tylko rozdziawiła usta ze zdziwienia. Nawet nie zauważyła kiedy się odwrócił i do niej wycelował. Dostrzegła w jego zielonych oczach cień satysfakcji. Po chwili Remus odrzucił do niej różdżkę. Złapała ją pewnie i spojrzała hardo w jego stronę.
– Chcesz ćwiczyć coś trudniejszego, a nie umiesz się obronić przed zwykłym zaklęciem rozbrajającym. 
– Cholera, Remus! – Aniela doskoczyła do niego wściekle i wbiła różdżkę w jego pierś. – Nie wiem o co ci chodzi, ale jak chcesz to proszę bardzo! 
– Uspokój się! Przecież nie będziemy się tu pojedynkować!
– Boisz się? – Nel dalej wbijała w niego różdżkę, więc Remus złapał jej koniec i podniósł do góry.
– Nie… po prostu to nie ma sensu. ­– Wyminął ją i ruszył w stronę drzwi. – Nie zapomnij o pracy domowej, wszystko znajdziesz w bibliotece.
Zaraz po tym zniknął za drzwiami prowadzącymi do klasy.
– DUPEK! – wykrzyknęła w stronę drzwi!


***
*Expelliarmus - wiem, że to zaklęcie którego uczy się na Obronie Przed Czarną Magią, ale można to tłumaczyć na dwa sposoby:
1) Remus dostał przykaz ćwiczyć z nią zaklęcia ogólnie. McGonagall kazał mu skupić się na nich ogółem, nie tylko na tych, które wynikają z programu tego przedmiotu. 
2) Remus jest dla Nel "nie do końca miły" i chciał jej pokazać kto tu rządzi, chciał ją zaskoczyć, nawet jeśli ktoś uzna to za cios poniżej pasa.


Czas na kilka ogłoszeń: 
Ostatnio moje życie jest bardzo, bardzo skomplikowane i jestem strasznie zajęta i od ostatniego spotkania zdążyłam napisać tylko tyle. Wiem, że te sceny mogą się wydawać z pozoru błahe i niewiele wnoszące, ale tak nie jest. Spróbuję się trochę ogarnąć i następnym razem napisać więcej.


Pytanie do Was: czy w razie czego rozważać wprowadzenie perspektyw innych bohaterów?

Trzymajcie się cieplutko w te chłodne dni. 

Ślę uściski,

Panna Czarownica








9 komentarzy:

  1. Dzięki, że cokolwiek wrzucasz.
    Wiem doskonale, że od półtora miesiąca jesteś jednym wielkim kłębkiem nerwów i doceniam te dwie sceny.
    I jeszcze są z dedykacją dla mnie <3

    Aniela poczyniła całkiem ciekawe obserwacje dotyczące Huncwotów i mam nadzieję, że te dotyczące Syriusza są ciut nietrafne (od niego wieje arystokrackim chłodem? oooo, nie chcę!). Jestem ciekawa, czy poradzi sobie z rozpoznaniem tego, co się dzieje z Remusem. Miała jakieś informacja dotyczące wilkołaków? Niby to już było w wiedzy pod SUMy, ale jednak ona miała trochę przyspieszony kurs i mogło jej wieeele umknąć.
    Ale cieszę się, że dziewczyny już wiedzą, o tym, co dolega Remusowi. Hmm... Tu już trochę widać, że faktycznie zażyłość między nimi a Huncwotami jest bliższa, skoro znają sekret Lupina (zakładam, że Remus wie, że one wiedzą :P).
    Teraz jestem strasznie ciekawa jakie obserwacje poczyniła Weles względem dziewczyn. Mam też nadzieję, że wreszcie się otworzy na nie. Póki co, Rose jest dla mnie pierwszą kandydatką na przyjaciółkę. Jednak grają razem w drużynie, mieszkają... Mają więcej wspólnego.
    No i jako fanka Jily (nie wierzę, że mając tyle lat używam skrótów paringów :O dopadło mnie :P) mam nadzieję, że trochę wciśniesz ich tutaj!
    Co do drugiej sceny, to nosz kurna?
    O co chodzi Remusowi?
    Zachowuje się co najmniej dziwnie i trochę nie dziwię się, że Aniela tak zareagowała, chociaż mogła go zlać. Ale widać, że się chłopak trochę przestraszył.

    Mam nadzieję, że szybko odnajdziesz wenę i wyczarujesz kolejny rozdział!
    Czekam na Jily, na to co się dalej będzie działo z Anielą, czy Lupin się ogarnie i niech w końcu się bardziej otworzy na ludzi!

    No i uśmiałam się kilka razy. Anielka jest taka zabawna, uwielbiam ją :D

    Trzymam kciuki, żeby wszystko się u Ciebie udało i wyprostowało!
    Buziaki!
    SBlackLady


    http://kociol-pelen-amortencji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze dodam, że ja tak Cię namawiam na pisanie i wstawianie, bo to dla mnie też motywacja oraz inspiracja.
      Właśnie skończyłam rozdział i jak dogadam z Betą, co i jak, to może już dziś wieczorem się pojawi :D

      Dziena! :*

      Usuń
    2. Moja kochana SBlackLady, musiałam wstawić dla Ciebie ten rozdział, bo bez Ciebie byłabym jeszcze większym kłębkiem nerwów. Taka mała rekompensata :D

      Te dwie sceny są ważne, bo chciałam pokazać jak wiele można o kimś powiedzieć tylko na podstawie obserwacji i kilku spotkań i jak bardzo to może być trafne lub nie. Co do Syriusza, to z tą postacią jest mi bardzo trudno. Wiem jak wszyscygo lubią i wiele od niej oczekują (sama też go bardzo lubię), trochę arystokratycznego chłodu, więc będzie w sobie miał, ale mam nadzieję, że nie będziesz tym zawiedziona.
      To co myśli o dziewczynach w takiej bezpośreniej rozmowie raczej się nie pojawi, jedynie jakieś przebłyski, ale masz rację chyba z Ro zaprzyjaźni się najwcześniej. Otworzenie na nie to tylko kwestia czasu.
      Remus jest wielką zagadką dla wszystkich, dla siebie samego też. A to czemu taki jest też się niedługo wyda. Czy Aniela odkryje jego sekret? Kto wie, pewnie kiedyś się dowie, ale jeszcze nie wiem jak. Na pewno o wilkołakach słyszała, jest inteligentna, ale nie wiem czy na tyle obyta ze światem czarodziejów by totalnie samej to odkryć. Dziewczyny wiedzą, bo są już na 6 roku i się przyjaźnią, są sobie bliscy.

      Czy pojawi się JiLy (też to zrobiłam :D)? Na pewno, już powoli wkraczam w ten etap, gdzie zacznę opowiadać więcej o innych bohaterach, także cierpliwości :P


      Dziękuję za komentarz i przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam


      śle uściski <3

      Usuń
    3. Dzięki Merlinowi!
      Jak będzie Jily (znów to zrobiłam <3) i inni, to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać.
      Błagam!
      Kup sobie gruuuby zeszyt i zapisuj, gdzie możesz jakieś pojedyncze sceny, czy plan, czy cokolwiek, żebyś szybko wstawiała :D

      Jednak fajnie się czyta takie rozdziały, gdzie widać rodzącą się przyjaźń i miłość <3
      Ja nie mogę się doczekać u mnie aż minie trochę czasu, bo mam ochotę na małe romanse :D

      Dobra czekam!

      Pospiesz się :P

      Buziaki! :*

      Usuń
  2. Rozpocznę od odpowiedzi na pytanie z ogłoszenia - jak najbardziej popieram pomysł prowadzenia kilku perspektyw. Moim skromnym zdaniem bardzo ubogacają historię. Sama robię to przez całe opowiadanie, więc jakbym mogła tu odpowiedzieć inaczej 😉

    A jeśli chodzi o rozdział, to bardzo był krótki. Dwie scenki, rzeczywiście wydają się niewiele wnosić. Ja rozumiem brak czasu z jednej strony i potrzebę wstawiania rozdziałów "fundamentów", które kiedyś znikną w tłumie innych ważniejszych, ale teraz są konieczne do budowania historii. Dlatego też nie ma się co za bardzo czepiać długości i braku wartkiej akcji.

    Co do samej treści, to dziś nie zgodzę się z SBlackLady w większości stwierdzeń. Po pierwsze dziwi mnie to, że Aniela po tak krótkim czasie obserwowania wie o Huncwotach dużo więcej, niż oni o niej. Zawsze zdawało mi się, że to oni mają tajne sposoby na dowiedzenie się wszystkiego, podczas gdy teraz wygląda to tak, jakby ubyło mi mnóstwo sprytu. Po drugie, widzę jak na dłoni, że u Ciebie Peter od razu będzie baaaaardzo odstający od reszty paczki. Skoro ktoś, kto nigdy go nie znał wcześniej, stwierdza o nim tylko "trzęsidupa" i choć ma dobre o szczere serduszko, to nie doszukuje się w nim niczego pozytywnego, to mówi to samo za siebie. Szkoda w sumie, bo lubię myśleć, że chłopcy nie przygarnęli go sobie do paczki, bo musieli mieszkać razem, tylko że są przyjaciółmi na równych prawach.

    A w drugim fragmencie wstawiam się za Remusem absolutnie. Aniela po pierwsze się spóźniła, a jak wiadomo punktualność cnotą królów. Potem rzeczywiście gapi się na niego, widzę nawet oczami wyobraźni jej oceniającą minę, nie dziwne, że mógł się chłopak zirytować. Ponadto przygotował się do zajęć sprawdzając jej kartę ocen, by ćwiczyć z nią dokładnie to, w czym ma ona problem - wykazuje więc szczere chęci jak najlepszej pomocy. Aniela natomiast denerwuje się nie wiadomo o co, rzuca słowem "podstawówka", które niemal ją zdradza (o ile Remus uczęszcza na mugoloznawstwo) i krytykuje zajęcia. Kiedy Lupin postanawia z jednej strony ulec jej nieuprzejmej sugestii, a z drugiej nie dać się zdominować kompletnie, ona niemal rzuca się do pojedynkowania. Tak naprawdę sama nie wie, co się dzieje, czego chce i co ją wkurza. Może miała okres, albo była po prostu zmęczona, kto wie. Ale moim zdaniem to ona zachowywała się nieodpowiednio w tym fragmencie. Lupin może i nie był miły i serdeczny... jakaż atmosfera wrogości 😉 mam szczerą nadzieję, że Nel się ogarnie i przeprosi Remusa, bo on nie zasłużył sobie na takie wyzwisko na koniec.

    Czekam na dalsze rozdziały 😊 I przepraszam, że tak późno z tym komentarzem, przeczytane miałam już dawno, ale nie mogłam się zabrać do pisania. Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego rozwiązania skomplikowanych życiowych spraw ❤
    Drama

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wstępie, dziękuję a taki ogromny komentarz, bardzo na niego czekałam!

    A teraz przejdę do odpowiedzi: to czy Aniela wie dużo więcej o Huncwotach niż oni o niej, to się jeszcze okaże, poza tym nie zzapominaj, że to są tylko wnioski wysnute z jej obserwacji, na które składało się parę wspólnych lekcji, zajęć, treningów i co najważniejsze, zasłyszanych rozmów w dormitorium (nie oszukujmy się, skoro dziewczyny się z nimi przyjaźnią to nie ma opcji, by czasami nie rozmawiały o nich, w końcu to taki typowo plotkarski wiek). Co do Petera z kolei, to jego ciągle zastanawiam się jak poprowadzić, mogę Cię uspokoić, że chłopaki na pewno nie przygarnęli go tylko ze względu na konieczność wspólnego mieszkania. Poza tym, Peter wbrew tego jak go większość ludzi kreuje nie jest głupi, w końcu opanował animagię! Zresztą chciałam tutaj trochę przez spojrzenie Anieli pokazać, że z jednej strony faktycznie jest bojaźliwy i pod tym kątem trochę od chłopaków odstaje, ale jest inteligentny, pełen pasji i jeszcze nie raz nas zaskoczy. Dlaczego stwierdziłam, że jest trzęsidupą? To ma dwa powody: po pierwsze akurat pod względem tej cechy charakteru nie chciałam odbiegać od Rowling, bo mimo wszystko nie wyobrażam sobie Petera jako osobę, która pierwsza idzie w ogień, a po drugie to czy gdyby wszyscy byli odważni, waleczni, mężni, etc, to czy ich paczka nie byłaby nudna? Tak są dla mnie prawdziwsi, pokazują, że nie każdy musi mieć takie cechy jak przyjaciel, by mimo wszystko móc stworzyć silną, niemal braterską więź.

    A co do fragmentu z Remusem, to Aniela owszem, ma w tej kwestii sporo za uszami i doceniam to, że to zauważyłaś, ale to nie pierwszy raz kiedy Remus ją tak traktuje. I o ile tutaj ma ku temu jakieś powody, tak gdy to wszystko się skumulowało, to Nelka wybuchła, bo jest osobą nieco porywczą w takich kwestiach. Czy Nel go przeprosi, czy zakopią topór okaże się już niedługo.

    co do dalszych rozdziałów to teraz akcja na pewno trochę przyspieszy i zacznie się już trochę wszystko wyjaśniać, a więzi zacieśniać. Specjalnie planuje sobie kupić klawiaturę do tabletu, żeby móc w okienkach na uczelni, między jednym a drugim zdaniem magisterki coś czasami skrobnąć (laptopa już nie mam siły nosić :D )


    Dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że się spełnią i zaraz się mi wszystko poukłada. Czekam na coś u Was i również pozdrawiam.

    śle uściski,

    Panna Czarownica <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam odpuścić sobie na wieczór, ale zobaczyłam, że rozdział jest krótki, to jeszcze przeczytałam :)
    Treści co prawda mało, ale to wcale jej nie ujmowało :)
    Początek był taki wprowadzający. Spostrzeżenia Anieli dotyczące Huncwotów były dość trafne. Fajnie, że dziewczyny z dormitorium same do niej podeszły i zainicjowały rozmowę. Dziewczyna wciąż jest nowa, w sytuacji, której wcześniej by nie przewidziała i na pewno jest jej ciężko się przystosować. Nie zna plotek ze świata czarodziei ani nic. Liczę na jakąś przyjaźń między nimi :)
    Co do nauki z Remusem... To chyba było ich pierwsze dłuższe spotkanie i przyznam szczerze, że nie tak je sobie wyobrażałam. I to nie tylko dlatego, że w jakiś sposób liczę na ich parring. Tak jakoś... Nie widzę powodów, dla któych Remus miałby tak oschle traktować Anielę. Nawet jeśli dziewczyna ma jakieś tajemnice i on zdaje sobie z tego sprawę, to ona ma do tego prawo. No okej, może nie powinna się tak gapić, ale z drugiej strony... To chyba nie jest powód do takiego zachowania. Chociaż hasło o podstawówce było nie na miejscu. Po pierwsze - rzadko który czarodziej wali takimi tekstami, więc mogło być to źle zrozumiane, a po drugie mogła w jakiś milsze sposób poprosić o zmianę tematu zajęć. Ale tutaj wstawiam się za Anielą tak czy owak, bo jakby ktoś od początku traktował mnie jak ścierwo, to też bym nie wytrzymała! I Amen!

    Mam cichą nadzieję na to, że ich relacja wróci na właściwy tor :)

    Pozdrawiam <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział był wyjątkowo krótki, bo dopadła mnie niemoc twórcza, ale rzeczy tu przedstawione były niezwykle kluczowe, mimo, że nie wnosiły jakoś specjalnie wiele na pierwszy rzut oka. Chciałam go wstawić, by nie odwlekać rozdziału o kolejny miesiąc.

      Aniela jest dobrą obserwatorką, podobnie jak Huncwoci, daltego ta piątka idealnie do siebie pasuje :D. Dziewczyny jak opisałam Ci w komentarzu wcześniej, chcą ją polubić, dlatego wyciągają do niej rękę. Zresztą, one też były ciekawe jak to wszystko wygląda z jej strony, bo dla nich to żadna nowość, huncwoci, ich podejście do życia, Hogwart, etc, ale były ciekawe jakie spostrzeżenia ma ktoś z zewnątrz.

      Super, że tak odebrałaś scenę z Remusem, to znaczy, że udało mi się przekazać sprzeczności w jego zachowaniu. To jak traktuje Anielę, no cóż, on też ma teraz średni okres w życiu, Aniela go intryguje, i mimo że nie chce to jakoś tak samo wychodzi, że przy niej się zacina i staje się niemiły. Czy ich relacja wróci na właściwy tor? Na pewno od rozdziału 11 zaczną nad tym pracować :D

      Zapraszam do dalszego czytania, i obiecuję, że w połowie stycznia coś wstawię, właśnie otwieram moje cyklodekstryny, ktoreo darzę miłością zmienną i ciężką, poprawiam rozdział o nich, i mam nadzieję, że od jutra biorę się za 12.

      Miałam co prawda ponadrabiać zaległości blogowe, bo nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś u Dramy i Furii (jeśli nie miałaś okazji, to szczerze polecam!), chciałam zajrzeć do Ciebie, bo mnie zaintrygowałaś, ale kurczę nawet nie ma kiedy. Dwa kierunki i przyszła obrona, jednak dają w kość.

      Pozdrawiam cieplutko i ślę uściski,

      Panna Czarownica

      Usuń
    2. Może i rozdział za wiele nie wniósł, ale ja i tak bardzo go polubiłam. Głównie ze względu właśnie na te spostrzeżenia. Myślę, że to ważne wiedzieć, jak główna bohaterka postrzega innych. Nie ilość się liczy, a jakość :)
      A co do zaległości na blogach, to nie martw się, jak widać też je mam :P Na spokojnie pisz magisterkę :) Trzymam mocno kciuki, żeby się udało! :*

      Usuń

Mia Land of Grafic