8.02.2019

Rozdział 12

Syriusz siedział właśnie na swoim łóżku za zasłoniętymi kotarami i uważnie studiował kawałek pergaminu. Po powrocie z balu spał zaledwie trzy, może cztery godziny, a potem gdy chłopaki jeszcze spali wyjął ich Mapę Huncwotów i od tego czasu wpatrywał się w nią intensywnie. Kropka z napisem Aniela Weles w dalszym ciągu była nieruchoma. Słyszał jak chłopaki wybierali się na śniadanie, rzucili nawet w jego stronę pytanie czy idzie z nimi ale on udał wówczas, że śpi. Cały czas bił się z myślami i nie wiedział co ma zrobić.

Po tym co usłyszał był na nią wściekły. W pierwszej chwili wpadł do dormitorium i chciał o wszystkim opowiedzieć reszcie, ale oni już spali. Próbował nawet obudzić Rogacza, ale ten nie dawał się tak łatwo i na jego szarpnięcie ręką, przewrócił się tylko na drugi bok i wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowa. Potem stwierdził, że powie im wszystko, gdy tylko się obudzą, jednak gdy już położył się do łóżka i zaczął nad tym rozmyślać, stwierdził że może nie jest to jednak najlepszy pomysł. W końcu z jakiś powodów Aniela musiała ukrywać to, że rozpoznała tę Ślizgonkę. Przez ten strzępek rozmowy, którą usłyszał wydało mu się, że są sobie bliskie. Na chłodno próbował przemyśleć, czy on byłby w stanie wydać Jamesa, Remusa albo Petera i jednego był pewien. Nie było to łatwe pytanie. Mimo, że ciągle był wściekły, bo to w końcu przez tę dziewczynę jednemu z jego najlepszych przyjaciół stała się krzywda, to chciał wysłuchać motywu Anieli i wtedy dopiero nakazać jej pójście do Dumbledore’a. Chciał dać jej szansę.
Spojrzał jeszcze raz na mapę i zobaczył, że Anieli nie ma już w dormitorium dziewczyn. Przestudiował dokładnie okolice wieży Gryffindoru, ale odszukał ją ponownie dopiero na czwartym piętrze, więc czym prędzej włożył na siebie jakieś ubrania, wsadził mapę i różdżkę w tylną kieszeń spodni i wybiegł z dormitorium. Pod portretem Grubej Damy niemal przewrócił jakiegoś drugoklasistę, do którego rzucił tylko szybkie przepraszam i biegł dalej. Będąc już na czwartym piętrze ponownie wyjął mapę i zobaczył, że Aniela jest zaledwie piętro niżej, akurat wszystkie sale znajdujące się na tym piętrze były teraz puste. Pognał więc co sił i ujrzał ją na samym środku korytarza.
– Alohomora! – Rzucił biegnąc i wycelował w drzwi znajdujące się tuż obok Anieli. Bez ceregieli złapał ją za ramię i wciągnął do pustej klasy. Ponownie skierował różdżkę w stronę drzwi – Colloportus! Muffilato!
– Syriusz, wystraszyłeś mnie! ­– Aniela krzyknęła do niego oburzona i próbowała wyszarpać ramię z jego uścisku – Syriusz, do cholery! To boli!
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że w dalszym ciągu trzyma dziewczynę i wręcz wbija jej palce w ramię. Puścił ją, ale dalej celował różdżkę w jej stronę. Ona instynktownie wyjęła swoją i stali tak chwilę mierząc się wzrokiem.
– Syriusz, do cholery! O co ci chodzi? – Dziewczyna próbowała jedną ręką rozmasować bolące ramię i utrzymać w gotowości różdżkę w drugiej ręce. Przypatrywała mu się uważnie.
– Siadaj! – Łapa warknął w jej stronę i schował różdżkę – Musimy pogadać…
– Super, ale wiesz, wystarczyło podejść, powiedzieć: „Aniela możemy zamienić słówko?” A nie od razu na mnie napadać, wpychać do klasy i wbijać łapska w ramię. – Dziewczyna wykrzyczała w jego stronę. Ruszyła w stronę drzwi i szarpnęła za klamkę, ale te były zamknięte. – Wypuść mnie!
– Nie. – Syriusz stał z założonymi na piersiach rękami i uważnie się jej przyglądał.
– Wypuść mnie do cholery! – Aniela powoli traciła cierpliwość. Szarpnęła jeszcze raz za klamkę.
– Dopiero jak porozmawiamy – Łapa odnotował, że dziewczyna nie próbowała rzucić czarów w celu otwarcia drzwi. Zdziwiło go to trochę, ale odebrał to jako chęć współpracy. Usiadł na kancie stołu i rzucił w jej stronę. – Słyszałem twoją wczorajszą rozmowę.
– Co? – Widział jak wyraz jej twarzy momentalnie się zmienia – Jaką rozmowę?
– Liczę, że ty mi wyjaśnisz – Syriusz spojrzał na nią twardo. – Wczoraj po balu…
– Ohhh… – Aniela wydała z siebie jęk i ukryła twarz w dłoniach.
– A więc? Czemu nas okłamałaś? Czemu okłamałaś Dumbledore’a?
– Ja… ja przepraszam…. Ja nie wiem co mam robić – widział, że dziewczyna wyraźnie się speszyła. Jednak nie chciał jej tego ułatwiać. W końcu oni zaatakowali jakiegoś dzieciaka. To przez nich Remus ucierpiał. A ona jeszcze ich kryła.
– Kryjesz ich, więc jesteś taka sama jak oni, do cholery! – Rzucił oskarżycielsko w jej stronę. Ze złości kopnął krzesło, które stało tuż obok ławki, a ono przewróciło się z hukiem.
– Co? Ja?! – Aniela na te słowa poderwała się gwałtownie i ruszyła w jego stronę – Nigdy w życiu!
– To czemu ich nie wydałaś, co?
– Daj mi chwilę, ja ci to wszystko wyjaśnię! – Usłyszał błagalną prośbę z jej strony
– Masz dosłownie pięć minut, jeśli twoje argumenty mnie nie przekonają… – zawiesił na chwilę głos i zauważył, że dziewczyna zaczyna bawić się włosami – to sam pójdę do dyrektora i o wszystkim mu powiem.
– Zajebiście… – Aniela rzuciła pod nosem, po czym głęboko odetchnęła i zaczęła powoli mówić – Masz rację. Faktycznie rozpoznałam jedną osobę. To Lena. Moja przyjaciółka jeszcze od dzieciństwa.
– Cztery i pół minuty…
– Znamy się od dziecka. Do tej pory nie miałam pojęcia, że ona jest czarownicą, zresztą… – dziewczyna zawiesiła na chwilę głos i spojrzała na niego – ona chyba też tego o mnie nie wiedziała. Nie miałam pojęcia, że spotkam ją w Hogwartcie. Pierwszy raz…
– Cztery minuty – Syriusz udał, że jest znudzony  przygląda się uważnie swoim paznokciom.
– Pierwszy raz widziałam ją po treningu Quidditcha, ale myślałam, że mi się wydaję. Wypatrywałam jej później w szkole, ale nie mogłam jej nigdzie dostrzec. Teraz wiem, że to dlatego, że ona była ślizgonką. No i w sumie jest rok starsza od nas, więc automatycznie jest teraz w siódmej. Potem byliśmy w Hogsmeade, i kiedy walczyliśmy, ktoś z was rzucił zaklęcie, a wtedy kaptur, który miała na głowie zsunął się jej. Nikt z was nie zwrócił na to uwagi, ja pewnie sama bym nie zauważyła, gdyby nie te jej kręcone włosy i wpatrzone we mnie oczy. Widziałam, że ona też zauważyła mnie i nie mogła w to uwierzyć. To wtedy… – Aniela zawiesiła na chwilę głos i spuściła wzrok. Resztę zaczęła mówić tak cicho, że Syriusz w pierwszym odruchu żałował, że nie ma swoich gumouszu. – To wtedy straciłam na chwilę uwagę i ktoś rzucił we mnie zaklęciem, a ja go nie zauważyłam…
– I wtedy Remus rzucił się tobie na pomoc! – Syriusz uderzył pięścią w stół – Ale to dalej nic nie tłumaczy!
– Syriusz, cholera…. Zrozum mnie… Straciłam rodziców, to Lena zawsze była przy mnie. Mogłam na nią liczyć choćby nie wiem co. Teraz będąc tu nie mam też przyjaciół, jestem z dala od domu. I na dodatek okazuje się, że najbliższa mi osoba, ktoś za kogo mogłabym ręczyć, używa magii by znęcać się nad słabszymi! – Aniela ponownie ukryła twarz w dłoniach – Co ty byś zrobił na moim miejscu, co?
– Powiedziałbym dyrektorowi.
– Tak?! Nie widziałbyś chłopaków długi czas, nie dostawałbyś od nich znaku życia, a potem spotkałbyś ich w takiej sytuacji? Wydałbyś Jamesa i powiedział dyrektorowi, że znęca się nad innymi? Po tym wszystkim co dla ciebie zrobił? No powiedz?! – Aniela wycelowała w niego oskarżycielsko palec – Wydałbyś go?
– Nie wiem… – Teraz to Syriusz spuścił głowę. Aniela uderzyła w jego czułą strunę i rozumiał ją teraz doskonale. Gdy dostał się do Gryffindoru stracił wszystko co miał. Rodziców, brata, całą rodzinę. Wypięli się na niego. To James i chłopaki od początku stali za nim murem, mimo że on przez pierwsze miesiące nie był dla nich aniołkiem. Jednak to oni zawsze mu pomagali. To na Jamesa mógł liczyć, gdy uciekł z domu i nie miał się gdzie podziać. Gdyby nie on, nie wie czy miałby tyle siły i czy nie stałby się tak samo zły jak tamta dziewczyna. Wiedział, że sam nie potrafiłby w tej sytuacji ot tak, wydać go. Jednak… nie mogło jej to ujść na sucho.
– No właśnie… – Aniela oparła się plecami o ścianę. – Wiem, że to co zrobiła jest złe, ale… Ale ona nigdy taka nie była. Ja wierzę, że się zmieni, że sama się przyzna. Proszę cię. Dajmy jej czas. Spróbuję z nią porozmawiać jeszcze raz. Jeśli sama się nie przyzna… Pójdę do Dumbledore’a i powiem mu o wszystkim. Obiecuję. Tylko… Proszę cię, dajmy jej tydzień.
– Dobrze… Tydzień i ani dnia dłużej. Będę cię obserwował i jeśli dowiem się, że nie powiedziałaś nic dyrektorowi w przyszły poniedziałek sam pójdę i mu powiem. – Syriusz podniósł się z biurka i ruszył w stronę drzwi.
***
Przez cały tydzień Aniela czuła się uważnie obserwowana przez Syriusza, nawet podczas ich ostatniego spotkania, które musiał z nią odbywać w ramach szlabanu nie poruszył tego tematu, ale wyglądało ono zupełnie inaczej niż do tej pory. Wcześniej czuła jak rodzi się między nimi coś na kształt przyjaźni. Potrafili się wygłupiać i czas, który spędzali razem na prywatnych zajęciach z transmutacji zawsze zaliczała do udanych. Syriusz naprawdę się starał, próbował jej wszystko obrazowo wyjaśniać i wymyślał ciekawe zadania, z których wspólnie mogli się pośmiać. Ostatnie zajęcia były jednak bardzo sztywne. Przerobili wszystko co było zaplanowane, jednak żadne z nich nie pozwalało sobie na żarty. To były jedne z dłuższych dwóch godzin, które spędziła w Hogwarcie. Ale jednego była niemal pewna. Rozmowa, która odbyła się w niedzielę po balu została między nimi, a on mimo że wyraźnie traktował ją inaczej, dał jej czas na załatwienie tego samej. Dziewczyny chyba też coś zauważyły, bo pytały się jej, co między nimi zaszło. W końcu teraz obydwoje raczej od siebie stronili i praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Nel jednak zbyła ich, że po prostu mieli ostrą wymianę zdań co do jednej kwestii, ale poza tym wszystko jest w porządku.
Tak jak obiecała, próbowała porozmawiać z Leną i namówić ją by sama przyznała się dyrektorowi. Dwa razy udało jej się na nią wpaść, jednak oba razy brunetka, nie chciała jej słuchać i traktowała ją z góry. To zdecydowanie nie była ta dziewczyna, którą znała przez całe swoje życie. Wyraźnie się zmieniła. Raz miała wrażenie, że Lena chce ją zaatakować, ale powstrzymała się chyba tylko ze względu na ich dawną przyjaźń. Cały czas miała nadzieję, że ktoś lub coś po prostu ją opętało, ale czas który dał jej Syriusz nieubłaganie dobiegał końca.
Coraz bardziej czuła jak jej życie zaczyna wymykać się spod kontroli. Powoli zaczynała brać pod uwagę, że przyjaźń z Leną skończyła się bezpowrotnie. Zaczynała też obawiać się o to, że przez to wszystko legnie również to, co udało jej się wypracować przez te dwa miesiące z dziewczynami i z Huncwotami. Bała się tego i zaczynała znów czuć się bardzo samotnie. Cały czas chodziła przybita. Jednak mimo całego tego stresu , pojawiła się jedna miła rzecz, która była dla niej światełkiem w tunelu. Gdy któregoś dnia, po całym dniu wyczerpujących zajęć i kolejnej nieudanej próbie znalezienia Leny, weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru z daleka pomachał do niej Benio Fenwick i poprosił ją o chwilę rozmowy. Zapytał ją wówczas, czy nie chciałaby mu towarzyszyć na kolejnym wyjściu do Hogsmeade, które było zaplanowane na ostatni weekend listopada. Jego propozycja dała jej promyczek nadziei, że może jednak nie jest tak źle i wszystko jeszcze się jakoś ułoży. I podjęta przez nią decyzja okaże się dobra.
– Fasolki wszystkich smaków… – Jak co tydzień Nel stanęła przed posągiem gargulca i wyszeptała w jego stronę hasło. Gdy gargulec odskoczył szybko weszła do tunelu, a gdy wrócił na swoje miejsce zdjęła z siebie pelerynę niewidkę. Stała jeszcze chwilę dodając sobie otuchy, po czym wdrapała się na górę, do gabinetu dyrektora.
Tak jak co tydzień przed jej zajęciami dyrektor siedział przy swoim biurku. Feniks Faweks spał w klatce z głową schowaną w zagłębienie skrzydła.
– Witaj Anielo, widzę że coś cię trapi – Dumbledore spojrzał na nią przyjaźnie znad swoich okularów połówek. Mówiąc to złączył w piramidę swoje długie palce.
– Tak… – Aniela była zaskoczona tym jak bezbłędnie wyczuł jej nastrój. Zaobserwowała, że w jednym z portretów, które przedstawiały dawnych dyrektorów szkoły postać poruszyła się nieznacznie. – Prawdę mówiąc nie bardzo wiem od czego zacząć.
– Najlepiej od początku – dyrektor uśmiechnął się do niej przyjaźnie i wskazał gestem na krzesło – może usiądziesz?
– Nie, dziękuję… Więc… Bo ja…. Bo ja pana oszukałam – dziewczyna spuściła głowę w dół i spojrzała na czubki swoich butów. Czuła się bardzo niezręcznie. Jakiś głosik z tyłu głowy podpowiadał jej też, że jest nielojalna.
– Widzisz, Albusie! Mówiłem, że w dzisiejszych czasach młodzieży nie można ufać – Aniela zdziwiła się obecnością innych osób w pomieszczeniu, rozejrzała się dokładnie po gabinecie i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to postać z obrazu próbuje zwrócić uwagę dyrektora. Przyjrzała jej się uważnie i zobaczyła, jak mężczyzna przebiega między kolejnymi ramami obrazów próbując zwrócić uwagę innych. Po chwili zauważył, że dziewczyna mu się przygląda – No i co się tak gapisz? Niewdzięczna młodzież. Przyznaj się lepiej co zrobiłaś!
– Ja… – Blondynka zestresowała się jeszcze bardziej. Przestąpiła z nogi na nogi.
– Armando, proszę cię, uspokój się i daj dokończyć pannie Weles. – Teraz dyrektor zwrócił się w stronę mężczyzny na portrecie. On fuknął urażony, ale wrócił do swojej ramy. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale dyrektor pokręcił przecząco głową, a potem znów spojrzał na nią. Wykonał zachęcający ruch ręką – A więc? O czym chciałaś mi powiedzieć? Co cię trapi?
– Bo ja… – Nel biła się z myślami. Z jednej strony wiedziała, że musi to zrobić. Zachowanie Leny budziło wiele wątpliwości i było ze wszech miar złe. Wiedziała też, że jeśli ona jej nie wyda, to jutro, może pojutrze zrobi to Syriusz. A wtedy zapewne straci zaufanie nie tylko ze strony brunetki. Z drugiej jednak strony Lena była jej bliska. Łudziła się, że może jednak jest szansa, że dziewczyna się zmieni. Spojrzała ponownie na dyrektora. Ten nie popędzał jej. Przyglądał jej się uważnie uśmiechając się delikatnie i dawał jej czas na zebranie się na odwagę. – Ja pana oszukałam…
– Widzę, że to dla ciebie trudne, ale może zechcesz powiedzieć coś więcej? – Gdy przez chwilę milczała Dumbledore zapytał ją delikatnie i  pogładził się po brodzie. Mężczyzna z obrazu prychnął wymownie.
– Bo widzi pan… Wtedy, kiedy to wszystko się stało, to ja nie powiedziałam prawdy. Ja nie chciałam… Ale ja nie wiedziałam co mam zrobić… – Zdenerwowana zaczęła wykręcać sobie ręce. Dyrektor jej nie przerywał, słuchał uważnie tego co ma do powiedzenia. – Ja dalej nie wiem… Ale chyba muszę… Bo tam, w Hogsmeade, ja… ja… ja ją rozpoznałam. To znaczy pytał pan, czy wiemy kto jeszcze brał udział w tym zdarzeniu. I oni milczeli, a ja powiedziałam, że nie znam nikogo. Ale ja kłamałam…
Wzięła trzy głębokie wdechy. Teraz nie tylko Armando Dippet przyglądał jej się z zaciekawienie. Postacie na innych obrazach przestały udawać, że są zajęte innymi sprawami i zaczęły się jej przeglądać. Jakaś kobieta przeszła do swojej koleżanki i plotkowały ściszonym głosem. Aniela czekała, aż Dumbledore coś powie, ale ten dalej milczał i uśmiechał się do niej delikatnie. Zrozumiała, że czeka aż powie coś więcej. Przeszła trzy kroki do przodu i położyła ręce na oparciu krzesła stojącego przy biurku dyrektora. Chciała spojrzeć w oczy mężczyźnie, ale nie miała na to wystarczającej odwagi. Spuściła więc ponownie głowę i po chwili wróciła do swojej opowieści.
– Wtedy kiedy Remus Lupin rzucił się by osłonić mnie przed zaklęciem, to była moja wina. Bo ja się zdekoncentrowałam, bo jednej z tych osób spadł z głowy kaptur i… – Aniela zawahała się na chwilę – …i ja poznałam moją przyjaciółkę, Lenę Zubrzycką. Już wcześniej zdawało mi się, że widzę ją w Hogwarcie, jednak nie spotkałam jej nigdy. Widziałam ją tylko w tłumie i myślałam, że mi się wydaję, bo za nią tęsknię. A wtedy… Okazało się, że to ona. I znęca się nad innymi. Ja byłam zszokowana.
– Rozumiem. – Dumbledore nie powiedział nic więcej.
– Bo… To wszystko jest dla mnie trudne. – Aniela chciała mu wykrzyczeć, że nic nie rozumie, ale się powstrzymała. Od mężczyzny biło jakieś ciepło, które sprawiało, że chciała się przed nim otworzyć i powiedzieć mu o wszystkich swoich obawach. – Ja straciłam wszystko, a potem dowiedziałam się, że jestem czarownicą. Nie miałam tu nikogo. A potem okazało się, że jest tu moja przyjaciółka, ale jest okrutna. Ja naprawdę nie wiem co robić.
– Może jednak usiądziesz? – Tym razem blondynka przystanęła na jego propozycje i usiadła na krześle naprzeciwko. Dumbledore oparł dłonie o blat biurka i po chwili namysłu zaczął mówić. – Czasami w naszym życiu dzieją się dziwne rzeczy. Mają miejsce wydarzenia, których sami nie potrafimy zrozumieć. W jednej minucie może nam się wydawać, że mamy wszystko, a potem nagle dzieje się coś na co nie mamy wpływu i nasze całe dotychczasowe życie wywraca się do góry nogami. Ciebie w ostatnich czasach spotkało wiele złych i dziwnych rzeczy. Straciłaś rodziców, a potem gdy wydawało ci się, że odzyskałaś rodzinę, przyjaciół i spokój, nagle dowiedziałaś się, że jesteś czarownicą. To wiele jak dla tak młodej osoby. W życiu tak już jest, że próbujemy ochraniać ludzi, którzy są dla nas ważni.  Gdy pytałem, nie chciałaś mi wskazać swojej przyjaciółki, bo nie wiedziałaś jakie konsekwencje ją czekają. Myślałaś, że w ten sposób ją ochronisz. Chciałaś dać jej szansę.
– Myślałam, że się zmieni… – Aniela wypowiedziała cicho w stronę dyrektora, a mężczyzna z portretu prychnął na jej słowa.
– Myślałaś, że się zmieni, że sama przyjdzie do mnie i się przyzna. – Nel pokiwała głową. Ocena Dumbledore’a była bardzo trafna. – To zrozumiałe. Nie chciałaś postrzegać jej jako złą osobę. Stanęłaś na rozwidleniu dróg i nie wiedziałaś, którą z nich wybrać. Wydać przyjaciółkę i tym samym być uczciwą wobec mnie i swoich nowych znajomych czy jednak zataić tę informację i tym samym pozostać lojalnym jej. Wybrałaś drugą drogę, jednak cały czas biłaś się z myślami czy dobrze robisz.
– Ale to mnie nie usprawiedliwia… – jęknęła i ukryła twarz w dłoniach.
– Nie, nie usprawiedliwia cię, ale tłumaczy twoje zachowanie. – Dyrektor podniósł się z krzesła i podszedł do niej, po czym poklepał ją po ramieniu. To trochę uspokoiło Anielę. – Mało kto z nas w podobnej sytuacji od razu wiedziałby, którą drogę wybrać. Rozmawiałaś o tym z Leną?
– Tak… – zacisnęła pięści ze zdenerwowania. – Chciałam, żeby sama się przyznała, ale ona chyba nie rozumie swojego zachowania.
– Interesujące, doprawdy interesujące. Jestem pełen podziwu twojej postawy. – Aniela spojrzała na niego zdziwiona, a dyrektor powrócił na swoje miejsce. – Okazałaś się prawdziwą odwagą i dojrzałością próbując nakłonić ją do przyznania się. Nie zamiotłaś sprawy pod dywan. Znam dużo czarodziei, którzy w podobnej sytuacji zostawili by sprawę swojemu biegowi, a ty jednak postanowiłaś przyjść z tym do mnie, z pełną świadomością, że twoja koleżanka się o tym dowie.
– To nie do końca tak… – Aniela chciała wskazać na wkład, jaki w tak szybkie podjęcie przez nią decyzji miał Syriusz, ale dyrektor pokręcił przecząco głową. Na chwilę zapadła cisza.
Fawkes dalej spał w klatce, z głową wtuloną w swoje skrzydło. Osoby przedstawione na portretach też jakby straciły nieco zainteresowanie ich rozmową. Dama w złotej ramie, pochrapywała cichutko pod jabłonią, towarzyszka, która jeszcze niedawno z nią plotkowała teraz gdzieś zginęła. Tylko Armando Dippet, jak odczytała Aniela był dalej zainteresowany całą sytuację i oczekiwał w napięciu co dalej się wydarzy.
– Panie dyrektorze, co teraz z nią będzie? – Przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę – Czy pan wyrzuci ją ze szkoły?
– Nie. Spotka ją taka sama kara jak wszystkich innych. – Na te słowa Aniela się uśmiechnęła. Teraz już z wolną głową mogła podejść do cotygodniowych zajęć z dyrektorem.
– A więc… Czym dzisiaj się zajmiemy, panie dyrektorze? – Wstała z krzesła i wyjęła różdżkę z tylnej kieszeni spodni. Spodziewała się, że dzisiaj zaczną zajęcia praktyczne.
– Niestety… Dzisiaj musimy odwołać nasze ćwiczenia.
– Ale… – zawiedziona próbowała oponować, jednak Dumbledore pokręcił przecząco głową.
– Otóż widzisz Anielo, odkąd poznałem twoją osobę staram się zgłębić, jak to się stało, że tak późno stałaś się czarownicą. Wydaje mi się, że wpadłem na pewien trop. – Aniela już chciała go zapytać o co chodzi, ale on ponownie pokręcił przecząco głową. – Musisz uzbroić się w cierpliwość i mi zaufać. A tymczasem mam nadzieję, że mi wybaczysz jeśli poproszę cię, o pozostawienie mnie samego. Muszę uporać się z tymi papierami, a jak widzisz trochę się ich nazbierało.
– Dobrze – wiedziała, że nie ma sensu z nim dyskutować. Rzuciła jeszcze jedno szybkie spojrzenie na feniksa, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę schodów. – Do widzenia.
– Do zobaczenia, panno Weles. Ach… byłbym zapomniał… Przekaż proszę panu Blackowi, że ze mną rozmawiałaś.
– Co?! – zamarła w pół kroku. Czyżby rozmawiał już z dyrektorem? Przecież jej obiecał… – Ale jak to?! Był u pana?
– Możesz być spokojna, nie było go u mnie. Ale w tym zamku ściany mają uszy i czasami dochodzą do mnie informacje, o których uczniowie nie chcieliby żebym wiedział. – Dyrektor puścił jej oczko, a ona niewiele z tego rozumiejąc wyszła z gabinetu.
***
Profesor Slughorn jako pracę domową zadał im opisanie sposobu sporządzanie i działania Wywaru Żywej Śmierci na dwa i pół zwoja, jednak brakowało jej jeszcze kilku informacji. W tym celu planowała udać się do biblioteki, by znaleźć tam coś ciekawego, co może posłużyć jej do wykonania zadania. Jednak gdy chciała wyjść z wieży Gryffindoru jej uwagę zwrócił czarnowłosy chłopak koczujący pod portretem Grubej Damy. To skutecznie powstrzymywało ją od wyjścia. Liczyła, że mu się znudzi i wreszcie sobie pójdzie. Niestety, od dobrych kilkudziesięciu minut, gdy tylko portret przesuwał się by kogoś wpuścić lub wypuścić z Pokoju Wspólnego widziała, że chłopak nie rusza się z miejsca i dalej zawzięcie siedzi z plecami opartymi o ścianę, zerkając w stronę portretu. W końcu stwierdziła, że dłużej nie może czekać. To już czwarty raz w tym miesiącu, gdy przez niego zwleka z wyjściem. Dziarskim krokiem przeszła przez dziurę pod portretem i wyszła na korytarz.
– Lily! Lily, zaczekaj! – chłopak widząc ją od razu porwał się z miejsca i ruszył w jej stronę – Lily, proszę!
Ona jednak starała się nie zwracać na niego najmniejszej uwagi. Szła dumnym krokiem przed siebie, a chłopak uparcie kroczył za nią. Nie zatrzymywała się nawet na chwilę, starała się potraktować go jak powietrze.
– Lily, proszę! – Mężczyzna złapał ją za rękę, tym samym zmuszając ją do zatrzymania się – Porozmawiajmy!
– O czym Severusie?! – Odwróciła się gwałtownie w jego stronę. Starała się zachować spokój i nie okazywać po sobie żadnych emocji, jednak to nie było łatwe.
– Lily, ja chciałem cię przeprosić…
– Już mnie przepraszałeś… – spojrzała na niego z wyższością i chciała iść dalej, jednak on ciągle trzymał ją za rękę. – Puść mnie.
– Lily proszę, daj mi wyjaśnić – Snape jednak nie zamierzał jej puścić. Szarpnęła ręką by wyrwać ją z uścisku. Jednak chłopak ciągle ją trzymał.
– Powiedziałam: puść mnie! – Evans zaczynała tracić nad sobą panowanie. Nie chciała z nim rozmawiać, nie po tym co zrobił. Brakowało jej go przez ostatnie miesiące, jednak rana, którą jej zadał była głęboka.
– Lily, przepraszam. Ja wcale tak nie myślę… – Snape puścił jej rękę i spojrzał na nią błagalnym wzrokiem – Przepraszam, ja nie chciałem tego powiedzieć.
– Ale powiedziałeś… – czuła, że gdyby słowa mogły ranić, teraz zraniłaby go boleśnie.
– Lily… Lily, proszę wybacz mi. Ja nie chciałem tego powiedzieć, ja tak nie myślę. Przecież się przyjaźnimy… – uklęknął przed nią i złożył błagalnie ręce – Lily, wybacz mi, nie przekreślaj naszej przyjaźni. To było tylko jedno głupie słowo…
– Sev, tutaj nie chodzi o to, że nazwałeś mnie szlamą – po jej policzku spłynęła łza, którą szybko starła ruchem ręki – tutaj chodzi o ciebie. Ty wybrałeś swoją drogę. Avery, Mulciber… Wiesz jacy oni są. Oni wierzą w czarną magię, chcą być tacy jak ON.
– Lily! – ponownie złapał ją za ręce, jednak ona tym razem szybko je wyrwała.
– Sev, stajesz się tacy jak oni. Nie widzisz tego? – teraz to ona spojrzała na niego błagalnie – Teraz to ja cię proszę, zerwij z nimi, a będzie tak jak dawniej. Sev, zrobisz to?
– Lily, przecież wiesz, że nie mogę.
– W takim razie już zdecydowałeś. – Mówiąc to odwróciła się na pięcie i odeszła. Snape, dalej klęczał na korytarzu prowadzącym do wieży Gryffindoru, słyszała jak jeszcze za nią woła, jednak nie odwróciła się. Po policzku spłynęło jej kilka łez, które jednak szybko otarła.
***
Po tym jak przyznała się Dumbledore’owi, że rozpoznała Lenę i powiedziała o tym Syriuszowi, stosunki między nimi znów powróciły do normy. Chłopak zrozumiał jej motywację i znów potrafili się wygłupiać i żartować. Pewnie powrót do stanu z przed Nocy Duchów trwałby dłużej, gdyby nie dziewczyny, które ostatnio też coraz więcej czasu spędzały z Huncwotami i ją również starały się z nimi zakolegować. Nawet Remus był dla niej milszy. Może nie rozmawiali zbyt dużo, ale przynajmniej nie był już taki oschły jak poprzednio. Miała wrażenie, że w jej życiu wreszcie zaczyna się wkradać stabilizacja.
Ten dzień był dla niej szczególny, bo miało odbyć się wyjście do Hogsmeade, na które jakiś czas temu umówiła się z Beniem. Już od wczoraj chodziła podekscytowana. W końcu nie wytrzymała i postanowiła pochwalić się dziewczynom.
– Lily, Ro, Mya… Mogę wam zadać pytanie? – Ro i Mya, oderwały się znad partii magicznych szachów.
– No co tam? – Lily odłożyła na bok pióro.
– Chciałam się was spytać, czy nie będziecie się gniewać jeśli nie pójdę wspólnie z wami do Hogsmeade.
– Nie… – Watson i Clark pokręciły przecząco głowami.
– Jasne, nie będziemy się gniewać, ale dlaczego nie chcesz iść z nami? – spytała rudowłosa, a pozostała dwójka z aprobatą pokiwała głową.
– Bo widzicie… – zaczęła zaplatać włosy w warkocz. Po raz pierwszy od dawna rozmawiała z kimś o swoim życiu uczuciowym i planach. – Umówiłam się z kimś innym…
– Ooo!
– Z kim nas zdradzasz? – Ro żartobliwie wycelowała w nią oskarżycielsko palec – Przyznaj się!
– Eeee… Z Beniem Fenwickiem
– Z Beniem?! – wszystkie trzy rzuciły chóralnie
– Ciszej, nie chcę, żeby cały pokój nas słyszał! – Nel przyłożyła palec do ust i poprosiła je błagalnie.
– Czemu nam nic nie mówiłaś? – Watson usiadła na oparciu jej fotela. Lily i Mya również się przysunęły do niej i zaczęły konspiracyjnie szeptać.
– Jesteście ze sobą?
– Od kiedy?!
– Czemu się nie chwaliłaś?!
– Nie, nie jesteśmy – Aniela zaśmiała się delikatnie i złożyła ręce w geście obronnym. – Po prostu Ben poprosił mnie o to któregoś dnia, a ja się zgodziłam. Zapomniałam wam powiedzieć przez tę całą sytuację.
– Powiesz coś więcej? – Ro udała, że robi w jej stronę maślane oczka. – Prooooszęęęęę…
– Ale kiedy to wszystko… – Nel wzruszyła ramionami, jednak widząc, że wszystkie trzy uważnie nasłuchują i czekają co powie dalej dodała – obiecuję, że opowiem wam wszystko po powrocie.
– No ja myślę, a teraz chodź – Lily szybko podniosła się z fotela i złapała ją za rękę – do wyjścia zostały dwie godziny, przecież musimy cię jakoś przygotować.
– O nie, jak my zdążymy! – Mya zawyła teatralnie i cała grupka wybuchnęła śmiechem.
Ben czekał na nią w Pokoju Wspólnym. Widząc go cieszyła się, że nie dała się namówić dziewczynom na sukienkę, tylko założyła zwykłą koszulę i ciemne spodnie. Dziewczyny splotły jej włosy w warkocz i delikatnie ją umalowały.
– Mam nadzieję, że nie czekałeś na mnie długo? – Rzuciła w jego stronę uśmiechając się delikatnie.
– Nie, tak naprawdę dopiero przyszedłem. – Benio wręczył jej małego tulipana. – Wyglądasz pięknie.
– Dziękuję – znów ze zdenerwowania zaczęła bawić się włosami. To była jej pierwsza prawdziwa randka. – Eeee… to co, idziemy?
Całą drogę do Hogsmeade rozmawiali ze sobą. Tematy im się nie kończyły. Aniela opowiadała mu o tym jak jest w Polsce, jak wygląda prawdziwa polska zima, święta w Polsce i o tym jak ciężko teraz dostać jakikolwiek towar w sklepie. Benio słuchał jej z wyraźnym zaciekawieniem. Co i rusz zadawał jej jakieś pytania, a ona wszystko mu tłumaczyła. Musiała tylko pilnować się by całą historię osadzić w czasie wolnym od szkoły. Chłopak z kolei opowiadał jej o przygotowaniach do OWUTEMów, o tym jak zastanawiał się kim zostanie w przyszłości i o testach, które musi zdać by zostać aurorem. Zaciekawiła ją ta historia, bo do tej pory niewiele wiedziała o tym co można robić po szkole.
Benio zabrał ją do herbaciarni u pani Puddifoot, w której Aniela nie miała jeszcze okazji być. Od progu uderzył ją klimat tego miejsca. Czuć było, że w większości przychodzą tutaj ludzie na randkę. Lokal był dość ciasny, cały w kokardkach i różowych barwach, większość okrągłych stolików zajmowali goście. Benio przecisnął się do wolnego miejsca pod oknem, a Aniela ruszyła za nim. Gdy tylko usiedli pojawiła się kelnerka.
– Co dla was gołąbeczki? – Zaszczebiotała wesoło tuż nad ich głowami – Proponuję, herbatkę zakochanych i do tego różane ciasteczka.
– Nel?
– Eee… Niech będzie, poproszę.
– W takim razie poprosimy dwie herbaty zakochany i te ciasteczka. – Fenwick złożył zamówienie, a ona poczuła się niezręcznie. Nie przywykła do takich miejsc.
– Ładnie tutaj, prawda? – Chłopak poprawił się na krześle.
– Eee… Tak, bardzo. – Starała się wypaść przekonująco. W nozdrzach męczył ją mdły zapach unoszący się w powietrzu. – Apsik!
– To co, dopijamy herbatę i uciekamy stąd? – zapytał się jej a ona ochoczo potaknęła głową.
Jednak gdy kelnerka przyniosła im herbatę, zajęli się rozmową i miejsce trochę przestało im przeszkadzać. Tym razem zeszli na temat dzieciństwa. Benio zaczął właśnie opowiadać o swoim pierwszym wspomnieniu, jak był małym brzdącem. Takim w którym po raz pierwszy poczuł, że ma magiczne zdolności.
– Pamiętam, że miałem wtedy cztery, może pięć lat. Wiesz, to takie wspomnienie, które gdzieś niby pamiętasz, ale nie jakoś super dokładnie. Tak trochę jak przez mgłę, jednak jesteś pewien, że coś takiego miało miejsce. – Spojrzał na nią niepewnie i przykrył delikatnie jej dłoń swoją. W pierwszym odruchu chciała ją zabrać, jednak się powstrzymała. Było to całkiem miłe uczucie. – Wiem, że siedziałem wtedy w piaskownicy z kuzynką Melindą. Ona strasznie chciała mi zabrać łopatkę do piasku i bardzo się na nią o to wkurzyłem. Pamiętam, że strasznie chciałem ją mieć, bo była taka ładna, niebieska. Żeby jej nie oddać odrzuciłem tę łopatkę kawałek dalej i jak tylko Mel wyciągała po nią rękę, to łopatka zaczynała wtedy odskakiwać.
– Byłeś okropny!
– Dokładnie, wcielenie zła od małego! – chłopak puścił jej oczko. – Ale uspokoję cię, to nie trwało jakoś długo. Słaby był wtedy ze mnie czarodziej. A ty? Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie z magią w roli głównej? Kiedy dowiedziałaś się, że jesteś czarownicą?
– Moje? – Nel speszyła się na jego pytanie. Bała się, że niechcący się zdradzi. Cofnęła swoją rękę i by ukryć zakłopotanie zamieszała łyżeczką w herbacie. – Chyba podobnie, też miałam kilka lat. I niechcący zmieniłam kolor misia. Był okropnie zielono-różowy.
Potem porozmawiali jeszcze chwilę, i gdy zaczęło się ściemniać ruszyli w drogę powrotną do zamku. W pobliżu Pubu pod Trzema Miotłami ujrzała Huncwotów w towarzystwie koleżanek z dormitorium. Ro pokazała jej, że trzyma kciuki, James chyba chciał do nich pomachać, ale Lily szybko chwyciła go za ramię i się powstrzymał, a Remus przez chwilę sprawiał wrażenie jakby zobaczył ducha. Na szczęście Fenwick nie widział ich reakcji. W drodze powrotnej rozmowa trochę mniej im się kleiła, bo Nel cały czas rozglądała się uważnie, czy przypadkiem nie ma miejsce podobna sytuacja jak ostatnio. Chłopak chyba wyczuł jej napięcie, bo nie próbował na siłę wciągać ją w rozmowę. Dopiero przy bramie prowadzącej do Hogwartu się rozluźniła i znów zaczęła z nim żartować. Odprowadził ją pod same schody prowadzące do dormitorium dziewcząt, po czym skradł jej całusa w policzek na pożegnanie. W dormitorium już czekały na nią dziewczyny i jak tylko przestąpiła próg wszystkie cztery zarzuciły ją pytaniami.
***
– Może tym razem wyjdziemy poza Wrzeszczącą Chatę? – Remus udawał, że nie słyszał pytania zadanego prze Jamesa.
W pokoju zapanowała martwa cisza, każdy z chłopaków pogrążony był w swoich sprawach. Petera nie było w dormitorium, Syriusz właśnie zachrapał, a Rogacz próbował zwrócić na siebie uwagę.
– Syriusz, do cholery! – Lupin kątem oka zauważył jak James zgarnął leżące koło łóżka skarpetki, zwinął je w kulkę i z całej siły rzucił w przyjaciela. Jednak to nie przyniosło oczekiwanego efektu. Niewiele myśląc złapał za różdżkę leżącą na szafce obok i rzucił na chłopaka Aquamenti. Black poderwał się jak oparzony.
– James, do reszty ci odbiło? – Łapa wycierał w koszulkę resztki wody z twarzy. – Mam Ci oddać?
– Expelliarmus! – Remus rzucił zaklęcie znad książki i w jego kierunku poszybowały dwie różdżki – Jak dzieci, zupełnie jak dzieci.
– To skoro już mnie słuchacie, to może odpowiecie na moje pytanie? – James wyszczerzył się w uśmiechu i patrzył jak Black wyciska z koszulki wodę.
– A o co pytałeś? – Postanowił udawać, że nie wie i odłożył na bok książkę. Przypatrzył się chłopakom i widząc, że przeszła im już ochota na ciskanie w siebie zaklęciami odrzucił im różdżki.
– Że zbliża się pełnia i może zrobilibyśmy tym razem coś ciekawego?
– Nie ma mowy. Dla mnie to nie jest dobra zabawa – rzucił do Pottera, którego mina nieco zrzedła.
– Luniaczku, nie gniewaj się – Rogacz próbował go udobruchać. – Ostatnio nic się nie działo i po prostu zaczęło mi się nudzić.
– Właśnie, jakoś dziwnie spokojnie jest… – Syriusz zaczął wtórować Potterowi – Może byśmy tak coś z tym zrobili?
– Spokojnie?! Do cholery, do reszty wam odbiło? Mam wam przypomnieć jaki ostatnio dostaliśmy szlaban od McGonagall?
– Oj tam szlaban… Nie pierwszy i nie ostatni – zauważył, że Syriusz z Jamesem przybili sobie piątkę.
– Mam wam przypomnieć kto ostatnio spędził kilka dni w szpitalu? – Remus wydawał się być już wyraźnie wkurzony. James zrobił minę jakby pożałował, że zaczął rozmowę, jednak już nie mógł się wycofać. Czekał, aż Lupin wszystko z siebie wyrzuci. – Dodatkowo zbliża się pełnia. Naprawdę mam dość waszych wygłupów.
– Skoro jesteśmy przy tym temacie… – razem z Jamesem spojrzeli zdziwieni na Syriusza. Black rzadko kiedy wydawał się być czymś zdenerwowany. Na ogół był pewien siebie, a teraz te słowa brzmiały jakby bał się im o czymś powiedzieć. – Muszę wam coś powiedzieć. Otóż… Podsłuchałem kiedyś rozmowę Weles.
– Co zrobiłeś?! – Krzyknął oburzony. Miał nadzieję, że chłopaki nie zauważą, że zareagował przesadnie. Jednak zawsze kiedy schodziło na temat Anieli, on reagował w ten sposób. Starał się z tym walczyć ale to momentami było cięższe od niego. – Ona nie może się dowiedzieć!
– Nie rzucaj się tak. To nie chodzi o twój futerkowy problem. Podsłuchałem jej rozmowę po Nocy Duchów – Syriusz przeszedł się po pokoju i usiadł na łóżku obok Jamesa. – Okazało się, że podczas tej akcji w Hogsmeade, ona rozpoznała jedną dziewczynę.
– Kogo? – Okularnik zaciekawił się na tę wzmiankę. Przeczesał sobie włosy rękami i spojrzał na Syriusza. Jego też to zaciekawiło.
– Jakąś Lenę. Z tego co zrozumiałem, przyjaźniły się w Polsce, czy skąd tam ona jest.
– I co zrobiłeś? – Sięgnął po poduszkę i usiadł wygodniej na łóżku.
– Chciałem wam od razu powiedzieć, ale potem stwierdziłem, że dam jej szansę. W tej rozmowie, którą podsłuchałem zaraz po balu wychodziło, że ona chciała ją namówić by sama się przyznała. Ale ta Lena czy jak jej tam nie chciała jej słuchać. Naśmiewała się z niej i z Gryfonów – Syriusz tłumaczył im rzeczowo. – Następnego dnia obserwowałem Anielę na Mapie Huncwotów, i gdy zobaczyłem, że jest sama poszedłem z nią porozmawiać. Dałem jej ultimatum, że albo ona powie Dumbledore’owi albo ja to zrobię.
– I co? Tak po prostu się zgodziła? – Zaczął dociekać, to wszystko wydawało mu się coraz dziwniejsze. Trochę też był na nią wkurzony. Przez jedną z takich osób jak ta dziewczyna oberwał i spędził kilka dni w szpitalu. Zaczął się zastanawiać czy jej przeprosiny nie były spowodowane nie tylko wyrzutami sumienia, że oberwał poniekąd z jej powodu, ale też próbą zatuszowania, że wie coś więcej o sprawcach całego zdarzenia.
– No zasadniczo tak. Wiecie, porozmawiałem z nią trochę. Okazuję się, że ta Lena to jak już mówiłem jej przyjaciółka z Polski. One obie nie wiedziały o sobie wzajemnie, o tym, że są czarownicami. Wydaje mi się to dziwne. Jednak na ogół takie rzeczy zaczyna się rozpoznawać, a one przecież znały się tyle lat – słowa Syriusza też go zastanowiły. Jednak na ogół będąc czarodziejem można łatwo rozpoznać kto też nim jest. Aniela przecież opowiadała im kiedyś, że każde wakacje spędza w Polsce, gdzie miała okazję ją obserwować. Niby poza szkołą nie można czarować, ale takie rzeczy się przecież widzi. No i obie musiały znikać na cały rok szkolny. Na pewno dodałaby dwa do dwóch.
– Kurczę, to wszystko naprawdę wydaje się dosyć dziwne – słowa Jamesa, również wskazywały, że jemu też się to nie podoba. Zdziwił się, bo zaraz po ich wypowiedzeniu okularnik szybko wstał z łóżka i podszedł do kufra. Wyjął z niego kawałek pergaminu i pióro.
– Będziesz się teraz uczył? – Syriusz wydawał się zdziwiony zachowaniem chłopaka.
– Najwyższa pora… – rzucił z przekąsem. Obserwował jak okularnik zbiera jedną z książek z szafki i siada z nią na łóżku, kładzie na niej pergamin i zaczyna coś notować w skupieniu. Zaciekawiony wstał i podszedł do chłopaków. Oparł się o kolumnę łóżka Pottera i spojrzał na to co on zapisuje. Na pergaminie pojawiły się napisane wielki literami słowa: ANIELA WELES
– Powinniśmy podsumować co o niej wiemy – zaproponował James widząc, że chłopaki się mu uważnie przyglądają i zaczął notować, mówiąc na głos – Po pierwsze: myli nazwy magicznych przedmiotów. Pamiętacie jak kiedyś opowiadałem wam jak mówiła mi, że dostała się tutaj klikoświstem.
Zgodnie pokiwali głowami.
– Niby wszystko umie, ale ma problemy z prostymi zaklęciami – podrzucił Jamesowi Syriusz, a ten skrupulatnie to zanotował. – Wiecie, wydaje się być taka po prostu wyuczona. Widać, że brakuje jej praktyki.
– Może w Ilvemorny kładą mniejszy nacisk na praktykę? – James rzucił to pod rozwagę.
– Ale żeby aż tak? Ona na początku miała problem nawet z najprostszymi zaklęciami – Remus też to już kiedyś zauważył. Przez chwilę wahał się czy włączyć się do rozważań chłopaków, ale jego też bardzo intrygowało co jest z tą dziewczyną nie tak. Może razem dojdziemy do tego szybciej? – Mam wrażenie, jakby brakowało jej magicznego obycia…
– Tak, coś w tym jest – Syriusz pokiwał głową i zaczął się zastanawiać. Po chwili dodał – Znika w gabinecie dyrektora.
– Trzeba jej pomagać w nauce.
– Wam też czasami trzeba… – rzucił do nich.
– Bardziej niż innym Luniaczku, bardziej niż innym. Z resztą… – James wyszczerzył do niego zęby w uśmiechu – nam pomagasz, bo nas kochasz, nieprawdaż?
Remus uśmiechnął się pod nosem ale nic nie odpowiedział na tę uwagę rzuconą przez Jamesa.
– Dziwnie reagowała na magiczne przedmioty.
– Dyrektor otoczył ją specjalną opieką.
– Wydaję się jakby niektórzy profesorowie znali ją wcześniej – zaczęli po kolei dorzucać pomysły do listy.
– Była zdziwiona ruchomymi postaciami na obrazach. Tym, że mogą się przemieszczać.
– Mało wie o świecie magii.
– Była tutaj mniej więcej od maja – Syriusz po chwili zastanowienia dorzucił kolejny punkt. James podrapał się po głowie i spojrzał na nich.
– W sumie tego nie wiem, nie nakryliśmy jej. Może to jakiś błąd mapy?
– To nie był błąd mapy – obydwoje spojrzeli teraz na niego ze zdziwieniem. – Ona naprawdę tam była. Widziałem ją.
– Co?
– Remus, do cholery, dopiero teraz nam mówisz?!
Syriusz i James nie kryli oburzenia, w sumie nie dziwił się im. Sam byłby wkurzony, gdyby dowiedział się, że zataili coś takiego przed nim.
– To znaczy nie dosłownie. Wydaje mi się, że ją widziałem. Pamiętacie wtedy jak byliśmy w korytarzu i pojawiła nam się na mapie? Cały czas myśleliśmy, że jest obok nas, ale nigdzie nie było jej widać. – Remus zaczął im wyjaśniać – Wtedy chyba widziałem jakiś ruch. Jednak doszedłem do wniosku, że mi się zdawało, w końcu to niemożliwe, że widzę coś co chciałem zobaczyć. Niby mogłem to sprawdzić, ale jednak czułem, że nie powinienem i odszedłem.
– Ale jak to?!
– Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? – James był wyraźnie wkurzony, odłożył na chwilę pióro i zaczął gestykulować – Przecież już wtedy mogliśmy ją nakryć! Remusie, wszystko spierdzieliłeś! Pewnie u Slughorna też ją widziałeś, co?!
– Nie… tam jej nie widziałem… Zresztą ja wtedy zagadywałem Slughorna…
– Co nie zmienia faktu, że powinieneś nam od razu powiedzieć, do cholery! – James wstał z łóżka i poszedł w jego stronę. Przez chwilę miał wrażenie, że chłopak mu przyłoży, ale ten tylko wyminął go wściekły i zaczął chodzić po pokoju. – Dlaczego tego nie zrobiłeś, co?!
– Bo nie wiedziałem jaką tajemnicę skrywa… – zdawał sobie sprawę jak głupio brzmią jego słowa, ale wtedy tak właśnie myślał.
– I co teraz już wielki pan Lupin się dowiedział i łaskawie nam o wszystkim mówi?! – James krzyczał w jego stronę oburzony. Lupin spojrzał błagalnie na Syriusza.
– James, uspokój się… wszyscy chcemy wiedzieć o co chodzi – Black próbował wybawić go z opresji, był mu wdzięczny za to. – Dajmy mu w spokoju wyjaśnić o co chodzi.
– Dzięki, Syriusz – James usiadł obrażony na łóżku, a on stwierdził, że najlepiej będzie jeśli im to zademonstruję. Sięgnął po Mapę Huncwotów, którą wręczył chłopakom i poprosił Jamesa o pelerynę. Ten podał mu ją z ociąganiem. – Sporo myślałem jak to możliwe, że ktoś jest w zamku, widzimy go na mapie, ale normalnie go przed nami nie ma. W sumie nigdy tego nie sprawdzaliśmy. Najpierw rozważałem, że użyła zaklęcia kameleona czy czegoś podobnego, ale potem widząc jak radzi sobie z zaklęciami, i że nie ma wprawy odrzuciłem to. Nie zrobiłaby tego tak szybko. Przez chwilę też rozważałem, że może jest animagiem i przybiera jakąś bardzo małą postać, coś w stylu Glizdka, ale to też odrzuciłem z tego samego powodu. A potem wpadłem na coś, co było bardzo oczywiste. Peleryna-niewidka.
– Co? – obaj wyglądali na zszokowanych tym stwierdzeniem. – Ale jak to możliwe?! Zresztą wtedy chyba nie widać ludzi…
– Też się nad tym zastanawiałem, bo w sumie nigdy tego nie sprawdzaliśmy.  Zawsze chodziliśmy razem, albo jak jej używaliśmy, to też nie było dla nas istotne to. Ale spójrzcie na mapę – mówiąc to założył na siebie pelerynę. Chłopaki spojrzeli na pergamin, a kropka z jego imieniem dalej się na niej znajdowała.
– Ale… Przecież tylko James ją ma?
– Też tak myślałem. A potem zacząłem szperać w różnych książkach i istnieją dwie opcje. Można na kawałek zwykłej peleryny rzucić czar i wtedy działa tak samo, ale jest to krótkotrwałe, no i trudne.
– Więc ta opcja odpada – James wtrącił mu się w słowa – chyba, że ktoś rzucał go za nią.
– Istnieje taka szansa… Ale jest jeszcze jedna opcja– Remus zagiął drugi palec – Mogła mieć pelerynę z sierści demimoza. Tylko one też szybko tracą swoje właściwości i kosztują grube galeony.
– Dobra, powiedzmy, że ma to sens… i że jest szansa, że faktycznie ją ma. W sumie nic mądrzejszego nie wymyślimy. – James pokiwał z uznaniem głową – To podsumujmy: myli nazwy, myli zaklęcia, chodzi do Dumbledore, nie ma wprawy, ma pelerynę niewidkę, nic o niej nie wiemy, dziwnie reaguje na magię. Co nam to daje?
– W sumie to niewiele…
– Jedyne co przychodzi mi do głowy, to to, że Ilvemorny to bardzo słaba szkoła, albo że… – zawiesił na chwilę głos, bo dla niego było to równie absurdalne jak pewnie za chwilę dla chłopaków – dowiedziała się, że jest czarownicą całkiem niedawno.
– A więc musimy to sprawdzić – ich zszokowane miny wskazywały, że jest tak jak przypuszczał, dla nich też było to absurdalne. – Tylko jak?

10 komentarzy:

  1. Aloha, droga Liko vel Panno Czarownico!
    Jestem rada i aż promienieję, że udało Ci się dzisiaj opublikować rozdział. Jednak mogę odetchnąć ulgą, że moje namowy na partyjkę tysiąca czy też kości nie spowodowały bardzo dużego opóźnienia. Uff, uff kamienie z nerek mi spadły! :D
    Widzę, że zaczynasz od Syriusza i tu się cieszę jak mała dziewczynka, bo no do Blacka mam wielką słabość, ale też fajnie, że wprowadzasz perspektywy innych bohaterów.
    Jak najbardziej rozumiem tok myślenia Syriusza, żeby póki co nie mówić chłopakom, chociaż jednak mógłby Remusowi powiedzieć skoro ucierpiał wtedy. Lupin rozumny chłopak, na pewno też dałby szansę Anieli.
    W momencie, gdzie Black porywa Weles do pustej sali, rzuca zaklęcie "Silencio", więc tu masz mały błąd, bo to zaklęcie było używane na ludzi lub tam zwierzęta, a żeby nikt nie podsłuchał z zewnątrz rozmowy, to rzucano "Muffliato". :)
    Jestem ciekawa, czy Anielka przemówi Lenie do rozumu, chociaż tak trochę na obecny moment czytania wątpię. W końcu laska była przez tyle lat w Slytherinie i jakoś tak w tydzień ciężko się zmienić. No chociaż przyznanie się nie jest jakąś zmianą, ale to pewnie nadszarpnęłoby jej dumę. Fajnie, że Syriusz jednak dał ten czas Anieli. Jednak nie zna Leny, a przecież ona w tych pierwszych rozdziałach faktycznie była dobrą przyjaciółką dla niej. No jak te nastolatki są nieznośne! Swoją drogą Nel tu sporo choler używa i aż się dziwię, że to wyszło spod Twoich palców ;)
    Jakaś cząstka mnie cieszy się, że Lena nie okazała skruchy i miała gdzieś zdanie Neli.
    Rozmowa z Dumbledore'em wypadła bardzo przekonująco. Powiem szczerze, że w Twoim opowiadaniu bije od niego mądrość . To, co mówi ma sens i chociaż kara dla Leny nie jest gorsza niż dla pozostałych, to w sumie się nie dziwie. To w końcu kochany Dumbledore. I miałam napisać, że on wie więcej niż wszyscy myślą i potem faktycznie się do tego przyznaje :D
    No i to jak ona się plątała. Już zaczęłam myśleć, że nie wydusi tego z siebie :)
    O Merlinie! Lily! :D Nie no... Z tymi perspektywami, to dzisiaj rozpieszczasz!
    I tu Lily miała zebrać opieprz, że no niech ona temu Jamesowi odpuści, a tu Snape. Och, jak ja go nie lubię za to, co jej powiedział. :( Płaszczący się przed nią Severus, to moje ulubione momenty w opowiadaniach o Lily.
    Ojejku... Moment w którym ona mówi dziewczynom o wyjściu z Beniem jest taki dziewczęcy. Jejku... Przypominają mi się piękne czasy, gdy się było nastolatką i przeżywało się jakieś pierwsze zauroczenia, i cudownie to odtworzyłaś. Potem, przez cały czas praktycznie czułam się podekscytowana, w końcu to jej pierwsza randka!
    Randka, z początku była taka trochę niezręcznie–nerwowa no ale pierwsze randki czasami tak wyglądają (chociaż nie wiem, bo jednak moja ostatnia pierwsza randka była te pięć i pół roku temu :D). Benio jest sympatycznym chłopcem i trochę już mnie boli jego złamane serce, bo jednak mocno kibicuję Remusowi, albo Syriuszowi. Albo jednemu i drugiemu :P Ojejku! Lily nawiązała kontakt cielesny z Jamesem! W prawdzie, to tylko przytrzymanie ręki, żeby nie pomachał, ale i tak widzę postępy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Remus i Syriusz podchodzący lekko do futerkowego problemu są uroczy. Zastanawiałam się, czy Syriusz powie chłopakom o Lenie i no ładnie chłopak postąpił :) Trochę brakuje mi większego zdenerwowania u Remusa, no ale jednak zrobiła coś w tej sprawie, więc można jej wybaczyć.
      Jamesa to ja kocham za te jego pomysły :D Swoją drogą, czy on będzie później aurorem? :D
      "– Trzeba jej pomagać w nauce.
      – Wam też czasami trzeba..."
      Hahahahahha :D
      Ich śledztwo jest trafne, ale w sumie to brzmi jak świetna zabawa. Ich metoda dedukcji, chociaż jest prosta i nie zawiera wymyślnych słów, jest poprawna i jakże trafna! Ale jednak, co trzy głowy to nie jedna i na podstawie tych krótkich obserwacji wyciągnęli poprawne wnioski.
      Teraz się zastanawiam, czy wleją jej do soku dyniowego veritaserum, czy od razu przejdą do tortur ;)
      Rozdział już całkiem dużo wnosi i zapowiada też rozwiązanie tej sprawy przez Huncwotów. Mam nadzieję, że na kolejny rozdział poczekamy trochę krócej niż teraz :P
      Och, oczywiście nie mogę się też doczekać czegoś więcej o tych zajęciach z Albusem, no i czy on się czegoś więcej dowie.
      Rozdział czytało się leciutko i dialogi wyszły Ci bardzo ładnie (naprawdę, nie kłamię :P)
      Och, i jeszcze mam nadzieję, że Huncwoci odegrają się na Lenie :D

      Dużo czasu i weny, Kochana!
      Buziaki! :*

      Usuń
  2. Buźka mi się sama uśmiechała jak czytałam Twój komentarz.
    Masz rację, gdyby nie namawianie na partyjkę kości czy tysiąca, to pewnie udałoby mi się dzień, dwa wcześniej, ale wybaczamy Ci jako najwierniejszej czytelniczce i źródle moich inspiracji.
    Co do tego nietrafionego zaklęcia, to sprawdzałam to w źródle potterowskiej wiedzy, ale jak widzę jak zwykle coś przekombinowałam, więc dziękuję za wytknięcie błędu i zaraz go poprawię. Zaczęłam od perspektywy Syriusza, bo... ona mi tutaj jakoś tak najlepiej pasowała :D. Poza tym nikt inny nie mógł nakryć jej jak tylko Black. Dlaczego nie powiedział Remusowi? Trochę zrządzenie losu, bo akurat już spał, a trochę szansa na zrehabilitowanie się Anieli. Nie chciał go dodatkowo obciążać tym problem, stwierdził, że wszystko opowie jak sprawa się już wyjaśni.
    W ogóle w tym rozdziale jest sporo choler nie wiem czy zauważyłaś :D. Jakoś staram się przekonać, że przekleństwo też czasami się przydaję i próbuję gdzieś wpleść dla podkręcenia dramatyzmu, ale dalej strasznie opornie mi to idzie. Chyba za grzeczna jestem.
    Aniela do końca wierzyła, że Lena okaże się dobra, i że to jakieś chwilowe zaćmienie umysłu dlatego to wszystko co z nią związane jest mega trudne. Zresztą, tak jak napisałam, ona ostatnio nie ma łatwego życia i zaakceptowanie, że ktoś komu ufamy, kto był dla nas wsparciem jest bardzo, bardzo ciężkie. Niestety, jak słusznie zauważyłaś lata w Slytherinie zrobiły swoje i Lena ewidentnie się zmieniła. W te krótkie momenty kiedy widywały się w wakacje udawało jej się to ukrywać, bo i nie miała jak się wyżywać na innych, zresztą nie przyświecały jej jeszcze myśli o tym, że mugole i czarodzieje z niemagicznych rodzin są beee. Co do tego Slytherinu, to dodajmy jeszcze co on zrobił z Severusa. Przecież kochał Lily miłością prawdziwą, szczerą, jedyną i aż do grobowej deski, a mimo wszystko powiedział, co powiedział. I skoro już poruszyłam jego temat, to Sev zagości na trochę dłużej w tym opowiadaniu. Na razie to była mała wzmianka o nim, ale jeszcze nie raz się pojawi, bo jest to postać, która mega mnie intryguje i mam do niej tak mieszane uczucia, że muszę jej użyć. Bardzo się cieszę, że przez chwilę udało mi się wprowadzić Cię w błąd z tym kto wyczekuje panny Evans.
    Dumbledore - bardzo się bałam tej sceny bo to postać, którą dla mnie cechuje nieprzenikniona mądrość, czasami zachowuje się dziwnie, czasami mówi rzeczy jak zbzikowany staruszek, ale jednak pod tym wszystkim kryje się człowiek, który wiele przeżył, wiele widział i wiele wie. I tę doświadczenie życiowe i mądrość chcę przekazać. O tym co ćwiczą dowiesz się już niedługo i o tym co Dumbledore odkrył też. Pracuje jeszcze nad szczegółami, ale mam nadzieję, że docenisz i Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena z przyznaniem się do randki z Beniem była specjalnie dla Ciebie i przez Ciebie :D. Dlaczego? Bo wzięłam sobie do serca to, że brakuje scen, które zbliżałyby dziewczyny i pokazywały jak między nimi rodzi się więź. Tutaj zrobiłam szybką kalkulację i wyszło mi, że jak najłatwiej zbliżyć do siebie nastolatki? Poprzez rozmowy o uczuciach i opowieści z randek! No i widzę, że to był strzał w dziesiątkę.
      Z samą randką miałam już nieco gorzej, może to też trochę kwestia tego, że już nie pamiętam jak to jest. Albo w sumie dokładniej powiedzieć nie wiem jak to jest :D. Niestety nie mogą Cię wyprowadzić z błędu: masz rację, Benio miły, fajny chłopak skończy ze złamanym sercem, bo dla Anieli szykuję innego kawalera. Kogo? Okaże się :D

      Brak zdenerwowania u Remusa wynika z tego, że on dziwnie reaguje na Anielę, a poza tym jest z nich wszystkich najrozsądniejszy i wie, że ciężko wydać przyjaciela. W końcu ile razy on krył chłopaków? Może to nie ten sam kaliber, ale jednak...
      James raczej będzie aurorem.
      Ich dedukacja jest prosta, ale jak napisałaś: co trzy głowy to nie jedna :D. Co zastosują chłopaki by się dowiedzieć? Myślę, że na razie tylko oni o tym wiedzą.
      Bardzo się cieszę, że pochwaliłaś moje dialogi, nawet nie wiesz jak ja się zawsze nimi stresuję i boję, że są sztywne, płaskie i takie mehh…

      Tobie również dużo weny,
      ślę uściski,

      Panna Czarownica

      Usuń
  3. No witam, witam! Oczy mnie nie mylą! Oto pojawił się nowy rozdział na Magicznej Rewolucji! <3 Nawet nie wiesz, jak się cieszę, czekałam bardzo, prawie codziennie zaglądałam, czy może jakieś postępy ukażesz w notatce z boku. A tu bum! Jednego dnia zaglądam, patrzę, 0%. Następnego wchodzę, a tu rozdział! :D Super <3

    Jak się dowiedziałam, że to Syriusz podsłuchał rozmowę Anieli, to stwierdziłam, że "beeeee, wolałam, by to był Remus". A później sobie tak przeanalizowałam wszystko i stwierdziłam, że jednak cieszę się, że to właśnie był Black. Syriusz mimo całej tej swojej "rodowitej powściągliwości" (wiem, głupio brzmi, ale nie umiem inaczej nazwać tego, co tak ładnie ostatnio Aniela określiła w rozmowie z dziewczynami) jest w swoim zachowaniu taki naturalny. Szczery. Remus ostatnio ma sprzeczne odruchy, co jest irytujące, więc jednak miło dla Anieli, że to jednak był Syriusz. Zwłaszcza gdy się czytało te jego przemyślenia na temat wydania przyjaciół <3 Dobrze, że stara się jakoś zrozumieć dziewczynę i dać jej szansę.
    No dobra, trochę jednak mało kulturalnie ją "napadł" w środku nocy :D (tak to jest, jak się komentuje na bieżąco).
    No ale udało im się dojść do porozumienia. Dobrze, że Syriusz nie grał zadufanego chłoptasia, który musi mieć wszystko takie, by było po jego myśli.
    Mimo iż Aniela wydaje mi się trochę naiwna, cieszę się, że się otwiera. To ją tłumaczy i jakoś tak lepiej się na nią patrzy. Dziewczyna wiele przeszła i szuka sobie ramienia do oparcia, a jak sama stwierdziła, przyjaciół nie ma.

    Ale że randka z Beniem?! :O Aniela jest zarezerwowana dla Remusa!!! Niech no tylko Lupin to zrozumie!!!

    Bardzo dobrze, że Aniela zdecydowała się odwiedzić Dumbledore'a i powiedzieć mu o wszystkim. Ma szczęście! Dumbledore jak zwykle spokojny, wyrafinowany i serdeczny. Boziu, jak ja tego człowieka uwielbiam <3

    Ach ten konflikt między Lily a Severusem... Dobrze, że kanon zachowany, nie wyobrażam sobie innego rozpadu przyjaźni między nimi. Ale za każdym razem jak czytam te sceny to tak mi szkoda Lily :( A zarazem się cieszę, bo wiem, że Jily tuż-tuż! :D

    Nie no... Nie no, cieszę się, że im się ta randka udała... No ale no... Jakby się nie udała, to szybciej byłaby szansa na Anielę i Remusa! A tak to taki klops troszku. Niech no Lupuś się ogarnie i zacznie działaś, a nie się wpatruje w Anielę i w Benia jak w duchy.
    Swoją drogą to takie zabawne określenie, akurat w opowiadaniu Potterowym, bo jednak duchy są w Hogwarcie dość pospolite :D

    Huncwoci za wygraną nie dają, jeśli chodzi o pochodzenie Anieli. Jestem naprawdę bardzo ciekawa, co z tego ich dochodzenia wyniknie. Dowiedzą się sami czy od Anieli? Oj, to jest wątek, który podoba mi się bardzo w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że jeszcze będzie się przejawiał :D

    Kochana, jeszcze raz powtórzę, że bardzo cieszę się, że dodałaś rozdział :D Teraz życzę Ci, abyś miała więcej czasu i mogła częściej raczyć nas swoimi perełkami :D <3 No i weny! Weny przede wszystkim!

    PS Ja także daję plusik za rozwinięcie dialogów :D Choć wciąż jestem wierną fanką Twoich opisów i zawzięcie będę powtarzała, że wcale nie są za długie :D

    Pozdrawiam! Buziaczki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Korzystając z chwilki wolnego, piszę szybciutko, że odpowiem Ci na wszystko, gdy będę miała więcej czasu i mój dostęp do internetu będzie stały (czyli w następny weekend). ;)
      Dziękuję Ci za ten miły komentarz :*

      Ślę uściski,
      Panna Czarownica.

      Usuń
    2. Melduję powrót cała i zdrowa i biorę się za odpowiedź:

      Co do tych postępów, to muszę Cię chyba troszkę przeprosić, bo faktycznie rozdział zaczęłam pisać w środę, skończyłam w piątek, więc mogłam to aktualizować, tylko jakoś tak... zapomniałam :D Mam nadzieję, że mi wybaczysz i następnym razem bardziej o to zadbam.

      Długo się zastanawiałam czy jako podsłuchiwacza ustawić Remusa czy Syriusza i sama ze sobą walczyłam co wybrać. Raz bardziej pasował mi Remus, raz Syriusz. Od początku wiedziałam tylko, że nie będzie to ani James, ani Peter. Finalnie stanęło na Syriuszu z dwóch prostych przyczyn: a) nie mogłam sobie wyobrazić do końca zachowania Remusa, jego reakcji i nie wiedziałam jak mógłby się tam znaleźć wówczas, b) Syriusz był jedyną osobą, która poniekąd ze względu na swoje życiowe doświadczenia i zawirowania mogłaby ją zrozumieć. Mam wrażenie, że oni są sobie trochę bliscy właśnie pod kątem przeżyć i strat. Może inne okoliczności, ale odczucia podobne. Dlatego wybrałam jego. Syriusz zareagował mało kulturalnie, bo to dotyczyło najbliższych mu osób na świecie i wiedział, że nie można tego odwlec, ale też nie chciał działać na własną rękę, chciał dać jej szansę. Jak dobrze zauważyłaś, ma swoją rodowitą powściągliwość, a zarazem jest bardzo porywczy. I to właśnie tutaj przedstawił :)

      No widzę, że powoli otwierają mi się dwa fronty: Aniela zarezerwowana dla Remusa i Aniela zarezerwowana dla Syriusza. Sama nie wiem, który wybrać :D. A może zrobię coś jeszcze innego? Kto wie ;)

      Bardzo chciałam by od Dumbledore biła życiowa mądrość i spokój, żeby był właśnie takim człowiekiem, do którego każdy może przyjść i otwarcie się wyżalić. Takiego widziałam go w całej serii Harrego Pottera, i takiego widziałam go w Fantastycznych Zwierzętach (Jude Law skradł mi serce).

      Mi też się kraje wtedy serce, bo jednak to wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej. Ostatnio sporo czytałam o Severusie, i to mnie natchnęło do napisania tej sceny. Jednak, z jednej strony może to i dobrze, że to się tak skończyło, bo sama Rowling napisała, że gdyby nie Czarny Pan, to Lily byłaby skłonna pokochać Seva. Ale tak, James i Lily już się zbliża :D

      Huncwoci są już na bardzo dobrym tropie, zbliżają się święta, a to będzie sprzyjać zdobywaniu informacji ;)

      Bardzo dziękuję, za pochwały co do dialogów (zawsze mam wrażenie, że kuleją mocno) jak i opisów, bardzo sobie to cenię.

      Postaram się przyspieszyć z następnym rozdziałem,

      ślę uściski,

      Panna Czarownica

      Usuń
    3. Oj, wybaczam, wybaczam :D Za to, że rozdział taki fajny się pojawił, to wybaczam :D No i miałam niespodziankę przynajmniej :D
      Buziaczki! :*

      Usuń
  4. Witaj! Przepraszam, że tak późno komentuję, ale sesja była, sama rozumiesz. Zacznę może od tego, że moim zdaniem Syriusz zareagował trochę zbyt nerwowo i to wepchnięcie Anieli do sali, zamknięcie oraz totalnie aroganckie i dupkowate zachowanie potem strasznie mnie zdegustowało. Aniela miała tu rację, mógł po prostu powiedzieć, że chce z nią pogadać o to bardzo ważne itd. Ja doskonale pamiętam, że Remus przez to bardzo ucierpiał, ale temu nie była winna Nel i nie powinno jej się za to oberwać. Syriusz nigdy nikogo że swoich przyjaciół by nie wydał, jestem pewna.

    Po drugie to bardzo podobał mi się fragment ze Snapem i Lily. Fajna jest jej obojętność i próba okazania chłodnej wyższości, ale u Ciebie jest to, czego tak bardzo brakuje mi w innych miejscach, na innych blogach. A mianowicie mam na myśli to, że im obojgu dalej zależy, w sensie, że Lily również. Nienawidzę jej takiej zadufanej w sobie, która po jednym jego złym uczynku więcej na niego nie patrzy. Zdolność do wybaczenia to jedna z cech, które cenię ogromnie u drugiego człowieka i Lily bez niej przestaje być prawdziwą słodką i kochaną Lily Evans. U Ciebie chciała dać Severusowi drugą szansę pod pewnymi warunkami i to jest piękne (pomimo mojej czystej i niezmiennej antypatii do postaci Snape'a w każdym opowiadaniu i wydaniu). Teraz po raz pierwszy dałaś mi odczuć to, że jesteś trochę podobna do mojego wyobrażenia Lily Evans, to co mi razem z SBlackLady raz kiedyś piszecie pod moimi postami. Cieszę się, że mogłam choćby w ten sposób to zobaczyć :)

    Po trzecie, za Dumbledorem nie przepadam z zasady, więc nie będę się rozwodzić nad tym fragmentem. Powiem tylko, że Aniela dobrze zrobiła mówiąc mu o wszystkim i nie będzie z pewnością żałować tej decyzji.

    Rozmowa z dziewczynami i randka z Beniem były urocze, po prostu nic dodać, nic ująć. Nie wspieram jakoś bardzo tego związku, więc skoro planujesz dla niej inną wielką nieskończoną miłość, to chętnie o tym poczytam i Fenwicka nie będę żałować ;) Ale wydaje się spoko gościem.

    Scena Huncwotów też moim zdaniem odrobinę zbyt nerwowa, w moim wyobrażeniu oni są dużo bardziej olewatorscy i takie spinanie się do siebie nawzajem niezbyt mi pasuje w ogólnym rozrachunku. Chcę, żeby w końcu poznali całą prawdę o Nel. Ich dedukcja to super sprawa, ale ciekawa jestem metod ich "przekonywania się" i jeszcze bardziej chyba ich reakcji na prawdę.

    Jedna uwaga techniczna - w dwóch/trzech miejscach miałaś "jej się wydaję", powinno być 'wydaje', bo wkrada się nam nam do wypowiedzi 3os.l.poj. "TO/COŚ jej się wydaje".

    Rozdział bardzo mnie ucieszył, czekam na kolejne, mam nadzieję krócej niż na ten. Pozdrawiam serdecznie ❤
    Drama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie masz mnie za co przepraszać, ja też przez sesję i przedsesję strasznie zaniedbałam Was, więc rozumiem to wszystko doskonale. Cieszę się, że znalazłaś chwilkę i przeczytałaś :).

      Bardzo miło mi czytać nieco inną opinię na temat zachowania Syriusza, to pokazuje mi, że dobrze go kreuję, na postać złożoną, która budzi różne emocje. On sam faktycznie, może zachował się nieco zbyt chamsko i arogancko, ale jak już odpowiadałam na komentarze wyżej, ta sytuacja go mocno wkurzyła, bo dotyczyła kogoś, kto jest jedną z najbliższych mu osób w życiu. Poza tym jego cechują rodowa powściągliwość i arogancja. Jest pewny siebie, a przez to czasami zadufany. Ale w gruncie rzeczy to dobry chłopak, więc nie skreślaj go.

      Cieszę się, że zobaczyłaś to co chciałam pokazać w relacji Severus - Lily, to że im obojgu zależy. Zgadzam się, że to co jest najlepsze w Lily to ta zdolność wybaczania i chęć dania drugiej szansy. Lily czasami jest nerwowa, czasami reaguje zbyt gwałtownie, względem Jamesa może być niemiła, ale ma w sobie dużo człowieczeństwa i umie wybaczać. I bardzo ceni Severusa. Poza tym tu nie chodziło w gruncie rzeczy o to jakiego określenia użył, tylko o to kim się stał. Lily wie, że w każdej przyjaźni zdarzają się gorsze chwile, i gdyby tylko Sev chciał nad tym popracować nic by się nie zmieniło. To on pokazał jej piękno świata magii, to on ją na to przygotował i ona nie może się pogodzić z tym, że wybrał tę złą stronę. A co do komplementu to bardzo, bardzo dziękuję.

      Tym, że nie przepadasz za Dumbledorem to mnie zaskoczyłaś. Trochę bardziej mi to nakreśla jego postać u Was teraz. Zastanawiam się co on takiego Ci zrobił. Decyzji na pewno nie będzie żałować, chociaż nie była ona łatwa.

      Fenwick jest spoko gościem, ale na długo w jej serduszku nie zagości, także dobrze, że nie będziesz go żałować. ;)

      Scena Huncwotów przyznaję, że trochę mi nie wyszła tak jak chciałam. Jakoś ciężko mi było ją opisywać, ale musiała się tutaj znaleźć. Mam nadzieję, że następne wyjdą mi lepiej.

      Dziękuję za uwagę techniczną, musiałam to przeoczyć w trakcie sprawdzania. Jak tylko znajdę chwilkę to poprawię :)

      Postaram się ten dać wcześniej

      Ślę uściski,

      Panna Czarownica

      Usuń

Mia Land of Grafic